MadMoth Publishing – wydawnictwo z Podlasia, które rusza na podbój serc czytelników

  11 kwietnia, 2015

Pamiętasz swoje koszmary z dzieciństwa? Pamiętasz te stwory chowające się pod łóżkiem? Myślisz, że już na zawsze zapomniałeś czym jest strach, kiedy patrzysz na niepokojące kształty i cienie za oknem? Co jeśli, przyleci wrona? Wrona, która zmieni Twoje życie….

MadMoth Publishing to wydawnictwo, które jeszcze nie istnieje. Wydawnictwo, które postawiło sobie trudne zadanie. Wydawnictwo, które chce znaleźć swoje miejsce w świecie, które wydaje się być ciasnym. Podejmują ryzyko i… to mi się bardzo podoba! Mają ambitny plan. Chcą współpracować z młodymi twórcami, a jednocześnie nie iść na łatwiznę, jaką stosuję oficyny pojawiające się na rynku niczym grzyby po deszczu. Czy im się uda? Ja im kibicuję. Ty też możesz. Wystarczy, że wejdziesz na stronę wspieram.to i wesprzesz ich wpłatą. Większą, mniejszą – zależy to od Ciebie. I listy prezentów, jaką chcesz otrzymać. Nie jesteś przekonany? Przeczytaj poniższy wywiad!

W książce „Król wron” pojawia się wydawnictwo założone przez dwóch przyjaciół. I choć nikt w ich nie wierzył, działają na rynku kilka lat. Jak jest u Was – czy ktoś w Was nie wierzy czy też może spotykacie się z pozytywnym nastawieniem? W końcu na polskim rynku jest już mnóstwo wydawnictw.

No właśnie często słyszymy, że na polskim rynku jest już mnóstwo wydawnictw, że czytelnictwo upada i że bez wielkich pieniędzy nic się nie da zrobić w tym biznesie… Ale nasz pomysł na wydawnictwo jest trochę inny – my nastawiamy się na kontakt między wydawnictwem, autorem i czytelnikiem. Chcemy, żeby czytelnik mógł podglądać powstawanie książki na prawie każdym etapie, żeby mógł sobie pogadać z wydawcą i autorem i powiedzieć, co mu się podoba, a co mniej…

W jakim modelu zamierzacie wydawać książki? Tradycyjnym czy może w formie modnego, choć przez wielu nielubianego selfpublishingu?

Skłaniamy się do modelu tradycyjnego. Selfpublishing w polskim wydaniu nie leży naszym zdaniem w interesie ani twórców ani odbiorców. Wydawnictwa publikują w ten sposób wszystko, co się da, nie zwracając uwagi na jakość. A rynek zalewa masa niedopracowanych produktów, które być może, po włożeniu w nie więcej czasu i pracy, mogłyby stać się czymś wartościowym.

Zamierzacie skupić się tylko na rynku lokalnym tj Podlasiu czy zamierzacie szukać autorów także w innych rejonach Polski?

Rzeczywiście w pierwszej kolejności chcielibyśmy się skupić na pisarzach stąd, ale jeśli ktoś przyśle nam dobry tekst, choćby z Antarktyki, z przyjemnością go wydamy. Zależy nam przede wszystkim na stworzeniu możliwości debiutantom, których często nie ma w dużych wydawnictwach. Uważamy, że to ważne, ponieważ to właśnie oni wzbogacają rynek i mogą stać się jego wartościową częścią. Jednocześnie chcielibyśmy powrócić do modelu ścisłej współpracy pisarz- redaktor, co powinno być łatwiejsze do przełknięcia młodym autorom.

Z ilu osób składa się Wasz zespół?

Trzon zespołu stanowią cztery osoby, ale współpracujemy też z mnóstwem przyjaciół, którzy pomagają nam przy promocji, robią filmy, zdjęcia, nagrywają audiobooki, pomagają zorganizować plany filmowe. Zatrudniamy też podwykonawców, którzy zajmują się składem, korektą, drukiem etc.

Jakie są Wasze plany na najbliższy rok?

Jeśli powiedzie się nasza zbiórka crowdfundingowa, do lipca wydamy „Króla Wron” i zajmiemy się jego sprzedażą na naszej stronie internetowej, i stworzeniem sieci dystrybucji. Poza tym chcemy ruszyć ze sprzedażą gadżetów z postaciami z powieści. A w grudniu wydać kolejną książkę „Opowieść północną”. Ukaże się ona w równocześnie w języku polskim, angielskim i niemieckim – obcojęzyczne wydania będziemy sprzedawać za granicą na razie tylko w formie elektronicznej.

Jeśli nasza akcja się nie powiedzie – to nasze plany są dokładnie takie same, tylko wszystkie terminy przesuwają się na pół roku później- bo orientacyjnie tyle zajmie nam pozyskanie niezbędnych środków.

Dlaczego zdecydowaliście się na pozyskanie pieniędzy poprzez crowdfunding? Wbrew pozorom nie jest wcale łatwo przekonać ludzi do finansowania pomysłów innych…

Chcieliśmy już od samego początku nawiązać osobisty kontakt z czytelnikiem. Dzięki tej formie finansowania można dać się poznać, określić swój charakter. Poza tym w ten sposób czytelnik staje się integralną częścią wydawnictwa, to on sprawił, że „zaistniało w rzeczywistości”. I od początku ma udział w dyskusji, jak będzie ono funkcjonować.

Oddaję Wam głos – przekonajcie, dlaczego warto Wam zaufać?

Nasza książka nie zmieni niczyjego życia, nikt nie odnajdzie w niej sensu istnienia wszechświata, ani też nie przeczytało jej 10 milionów czytelniczek na całym świecie – ale jest całkiem niezłym czytadłem, o gabarytach w sam raz do pociągu.

***

Na zakończenie kilka pytań do autora książki…

W trakcie czytania „Króla Wron” dowiadujemy się, że Adam jest pozbawiony duszy. Wierzysz w duszę? Że stanowi integralną część człowieka? Że bez niej człowiek stałby się pusty?

Emmm raczej tak… ale rozumiem ją bardziej jako strukturę, indywidualny wzór, który jest niezmienny, wieczny i nieuchwytny. To, że można coś takiego człowiekowi zabrać, uwięzić, czy nawet odsprzedać jest bardzo ładnym, ale też zupełnie niewykonalnym pomysłem. I dlatego jak mówi jeden z bohaterów książki – „to jedyny tego rodzaju przypadek, w całej historii przypadków.”

Skryba to jedna z postaci przewijających się w książce. Pada tam zdanie, że skryba byłby w stanie zabić, by móc tylko opisać śmierć. Czy też byłbyś w stanie to zrobić?

Skrybowie to rodzaj sekty, która przewija się w „Królu Wron”. Rodzaj fanatyków z odmiennym systemem moralnym… niż powiedzmy, większość naszego społeczeństwa. Skryba rzeczywiście mógłby coś takiego zrobić, bo w jego mniemaniu, to uchroniłoby twoją śmierć od zapomnienia. Ja raczej nie 😉 Wydaje mi się, że zadaniem autora tego rodzaju powieści, nie jest opisywanie swoich doświadczeń, a stawianie pytań i zabawa ich odpowiedziami.

W „Królu wron” dość często pojawiają się książki. Z jednej strony to oczywiste, gdyż jeden z głównych bohaterów prowadzi wydawnictwo. Jakim Ty jesteś czytelnikiem?

Wybrednym, zmiennym, wymagającym… z drugiej strony czytam prawie wszystko. Jeżeli mam doczytać książkę do końca, to muszą być w niej dobre przynajmniej dwie rzeczy. Czasami jest to język, czasami budowa świata, interesująca konstrukcja fabularna, albo sympatia do bohatera. Jeżeli książka nie posiada ani jednej z tych cech, nie wracam już ani do niej, ani do autora.

Nie tak dawno na Facebooku krążył łańcuszek, w którym trzeba było wymienić 10 ważnych książek. Brałeś w nim udział? Jakie książki wymieniłeś lub wymieniłbyś – podaj chociaż trzy 😉

Uuuu trudne pytanie, bo naprawdę w różnym okresach mojego życia uważałem za ważne różne książki. Może prościej będzie wymienić 3 książki, które miały największy wpływ na kształt i charakter Króla. To „Nigdziebadź” Neila Gaimana, „Słownik Chazarski” Pavica i „Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet” Stiega Larrsona. Bardziej pośredni wpływ na książkę miały prace Kolankiewicza i Eliadego.

Nie chciałeś wydać książki w dużym wydawnictwie?

Przyznam się szczerze – była taka pokusa. To byłoby przyjemne, oddać komuś maszynopis i nie przejmując się niczym siąść do następnej książki. Ale po pierwsze oddałbym go w ręce ludzi, z których wyborami nie do końca się zgadzam. Po drugie musiałbym pracować z osobami, których nie znam i tym samym im nie ufam. A po trzecie naprawdę zrobiłbym to za to grosze. To debiut nieznanego autora, wydrukowaliby mnie najmniejszym nakładem i ustawili na dolnych półkach.

Skąd pomysł na powieść?

Król był jedną z pobocznych postaci innej powieści, nad którą pracowałem, ale był tak intrygujący, że zawiesiłem tamten projekt i skupiłem się na Królu. Nie potrafię określić dokładnego momentu ani inspiracji, z której powstał.

Na wspieram.to znajduje się informacja, że jest to pierwszy tom. Wiesz już ile tomów będzie liczył cykl?

To miała być jedna powieść, nie przekraczająca 400 stron, ale historia okazała się zbyt rozległa, żeby skumulować ją w takiej ilości tekstu. Teraz planuję zamknąć ją w dwóch tomach, jeżeli to się nie uda.. to maksymalnie w trzech. Nie wyobrażam sobie pracy z jedną historia dłużej niż 3 tomy. Padłbym z nudów.

Czy pracujesz już nad innymi powieściami? Czy na razie skupiasz się tylko na Królu Wron?

Naprawdę efektywnie potrafię pracować tylko nad jedną rzeczą naraz, ale żeby nie zwariować, czasami przerywam i przeskakuję na inne. W tym momencie kończę redakcję „Króla”, ale równocześnie mam otwarte trzy inne projekty -„Straszyłki i sztuczki”, „Opowieść północną” i „Krainę Charchotu”.

I jak? Pomożecie?

A jeśli nie jesteście jeszcze przekonani, w przyszłym tygodniu pojawi się recenzja „Króla Wron”

[mc4wp_form id="3412"]