Nie idź na Harvard, a dostaniesz pracę w najlepszej kancelarii!

  25 lipca, 2012

W zeszłym roku pod koniec wakacji, znudzona letnią pustką w programie telewizyjnym, przypadkiem natknęłam się na serial Suits. Siadając do pierwszego odcinka nie do końca wiedziałam, czego się spodziewać: czy kolejnej parodii, a może poważnego serialu prawniczego, gdzie atrakcją są zawikłane sprawy. Gdy zakończyłam oglądanie, wiedziałam, że jest to serial dla mnie.


0

„Suits” (polski tytuł „W garniturach”) urzekł mnie pod wieloma względami. Jednak jednym z największych atutów są sami bohaterowie – zarówno główni jak i drugoplanowi. Każdy z nich nie jest papierowy ani miałki. Żadnemu nie brakuje charakterystycznych, a jednocześnie zróżnicowanych cech charakteru. Dzięki temu dostajemy wyśmienitą ucztę, bardzo dobry popis umiejętności aktorskich. Nie dziwi więc fakt, że na filmwebie szybko wskoczył na wysoką pozycję.

„Suits” skupia się na relacji dwóch prawników. Doświadczony i z wysoką pozycją społeczną, opływający w luksusach, Harvey Specter (Gabriel Macht) przyjmuje do swojego biura nieopierzonego, niezwykle inteligentnego i spostrzegawczego Mike’a Ross, który nie ukończył studiów prawniczych ani żadnej innej (oczywiście jest to tajemnica, o której nikt nie może się dowiedzieć). Harvey i Ross tworzą bardzo zgrany duet, oboje świetnie wczuwają się w role, nadrabiając niektóre braki scenariuszowe bądź lekko naciągane rozwiązania. Obaj nie dają sobie w kaszę dmuchać, a rozmówki urozmaicają znanymi tekstami ze znanych, kultowych filmów.

Specter to połączenie genialnego House’a, który potrafi znaleźć wyjście z niemal każdej sytuacji, łamiącego polecenia przełożonych, uciekającego do niekonwencjonalnych zagrań oraz ułożonego dżentelmena obracającego się w towarzystwie pięknych kobiet, z pokaźną kolekcją płyt winylowych. Ross to leniwy, pełen młodzieńczego zapału chłopak, który zamierza wykorzystać daną mu szansę. Zamiast limuzyną jeździ rowerem, a zamiast teczuszki używa torby przewieszanej przez ramię. Uzupełniają się tworząc niezwykłą, pełną napięcia parę przyjaciół (?)

Aby nie było zbyt nudno, scenarzyści stworzyli kilka świetnych bohaterów drugoplanowych. O tych, o których warto wspomnieć to Louis Litt (Rick Hoffman) kradnący każdą scenę, w której się pojawi. Jest to prawnik z ogromnymi ambicjami, próbujący rozwinąć skrzydła, lecz na jego drodze stoi Harvey Specter. Świetnie wypada również Gina Torress, grająca w serialu Jessicę Pearson, współwłaścicielkę jednej z największych kancelarii w mieście, a także przełożoną Harvey’a i Louis’a. Moją ulubienicą jest Donna, sekretarka Spectera, którą genialnie wykreowała Sarah Rafferty. Potrafi manipulować, wykorzystując przy tym swój nieodparty urok, jest piękna a jej cięty język idealnie wpasowuje się do otoczenia.

Fabuła, w przeciwieństwie do House’a nie jest monotonna. Nie przyjęto również zasady jeden odcinek = jedna sprawa. Dzięki temu serial nie nudzi się i nie jest przewidywalny. Prawniczy żargon przeplatany jest skomplikowanymi relacjami bohaterów. Pierwszy sezon liczył 12 odcinków – ja oglądałam z niemałym zaciekawieniem, tym bardziej, że nie spodziewałam się trafić na tak dobry serial.

Obecnie można oglądać drugą odsłonę „Suits”. Serial trzyma formę, sytuacja w kancelarii komplikuje się, a scenarzyści skupili się na samych bohaterach (choć toczące się w tle sprawy mają bardzo duży wpływ na ich zachowanie oraz dalsze losy).

Polecam gorąco.

 Ocena: 9/10

[mc4wp_form id="3412"]


%d bloggers like this: