[film] American Pie: Zjazd Absolwentów

  29 kwietnia, 2012

13 lat. Tyle dokładnie minęło od pierwszej części komedii, która wśród ówczesnych nastolatków stała się kultowa. Pomimo nakręcenia już siedmiu części, twórcy postanowili wrócić ponownie, odcinając się od nieudanych, czasem wręcz żenujących części (części IV-VII). Znów spotykamy się z dobrymi znajomymi, którzy mimo upływu lat nadal nie mają idealnego życia. Jim, Oz, Kevin, Finch oraz Stifler zabierają nas w sentymentalną podróż. Przypominają nam, za co ich pokochaliśmy, a wszystko podają z nutką nostalgii i tęsknotą za starymi, dobrymi czasami.


0

American Pie: Zjazd Absolwentów nie udaje czegoś, czym nie jest. To znów komedia, gdzie pojawiają się sprośne żarty i gagi. Nie zabraknie też imprezy, która tak jak i nasi starzy znajomi, zmieniła się. Jednocześnie film, podobnie jak bohaterowie, dojrzał. Nie oferuje jedynie samych wygłupów. Twórcy próbują przekazać nam kilka prawd. Oczywiście, produkcja to nadal stare, dobre AP, które nie pretenduje do dzieł ambitnych. Daje nam rozrywkę, tyle że nieco mądrzejszą niż zwykle.

Flm pokazuje zmiany, jakie zachodzą w każdym z nas, jak czas rozwiewa i weryfikuje nasze marzenia. Scenarzystom i reżyserowi udało się przekonywująco pokazać teraźniejsze życie bohaterów i drogę jaka ich tam doprowadziła. Jim (Jason Biggs) ma już dziecko, nadal tą samą żonę – Michelle, i ponownie kłopoty z seksem. Oz (Chris Klein) stał się gwiazdą małego ekranu, nieszczęśliwym romantykiem, udającym twardziela. Kevin ma kochającą żonę, jednak sam utkwił jako kura domowa oglądająca „babskie” seriale. Stifler (Sean William Scott) pracuje jako stażysta w korporacji zamiast oddawać się swojej ulubionej rozrywce – imprezowaniu. A Finch… Finch też jest nieszczęśliwy, ale dlaczego – nie będę zdradzać. Spotkanie po latach na zjeździe absolwentów okazało się dla każdego z nich nie tylko spotkaniem ze starymi znajomymi, ale i krótkim przystankiem dającym do myślenia. Każdy z paczki przyjaciół spojrzał wstecz, by zacząć nowe życie. Bo tutaj nikt nie stoi w miejscu. Jeśli coś się nie udało, należy wstać, dalej się bawić i cieszyć się urokami życia.

Oczywiście twórcy przywrócili życie nie tylko postaciom pierwszoplanowym. Mamy więc mamę Stiflera, tatę Jima, który poznaje ponownie uroki życia i przeżywa drugą młodość. Mamy też Vicky, która okazała się chyba najmniej barwną postacią w tej części. Nie zabrakło nawet Heather, która po raz kolejny uwiodła jednego z piątki przyjaciół.

Gra aktorska pozostała bez zmian – jest wyrównana i przede wszystkim dobra. Aktorzy wypadli równie dobrze, jak i w pierwszej częściach, choć jak zwykle na ekranie króluje ślamazarność Jima i pomysłowość Stiflera. Każdy ma swoje 5 minut na ekranie i każdy z nich wykorzystuje je dobrze. Mimo że żaden z aktorów nie odniósł spektakularnego sukcesu, w American Pie błyszczą – od pierwszej sceny do ostatniej. Idealnie wpasowali się w konwencję i pomysły reżysera, dodając od siebie naturalność.Tak jakby zostali stworzeni do zagrania ról w jednej z kultowych komedii.

Scenarzyści zadbali, by nie zabrakło zderzenia pokoleń (nasi kochani bohaterowie wpadają na licealną imprezę), rywalizacji (znów pomiędzy młodymi i starymi wyjadaczmi) oraz wyśmiewania się ze współczesnej popkultury oraz zjawisk w niej zachodzących. American Pie: Zjazd Absolwentów okazał się świetnym powrotem na duży ekran, zarówno samej serii i jak i starej obsady. Dla mnie jedna z najlepszych części, być może najlepszych…

TytułAmerican Pie: Zjazd Absolwentów
Rok produkcji: 2012
Gatunek: komedia
Moja ocena: 8/10

[mc4wp_form id="3412"]