„Listy do żony. 1936-1939” Witkacego. O miłości, zdradach i… sraniu.

  12 marca, 2017

Witkacy jak zawsze nie zawodzi, choć tym razem stykamy się nie z jego dramatami, a kolejną porcją listów do żony. A te są bardzo specyficzne, jak zresztą sama postać zakopiańskiego artysty. Jadwiga, jego N.N, żona już tylko na papierze, nie opuszcza go, nawet gdy postanawiają się rozejść i żyć oddzielnie. Łączy ich przyjaźń, którą możemy obserwować w kolejnych tomach listów wydawanych przez Państwowy Instytut Wydawniczy.


0

Tom zawierający listy z lat 1936-1939 to już ostatnie spotkanie z Witkacym piszącym do ukochanej małżonki. Nieuchronnie zbliżamy się do punktu, w którym to artysta popełnia samobójstwo. Czwarty tom korespondencji wypełniony jest melancholią, zdradami, kolejnym zauroczeniem Stanisława. Lata 1936-1939 to również lata intensywnej pracy – wiele odczytów, wiele dyskusji, a także zakończenie pisania „Niemytych dusz”.

Nie wymagaj ode mnie listów ciekawych. Jestem pogrążony w okropnej jakiejś tajemniczej depresji. Staram się wybrnąć, ale trudno. Sny mam paskudne. Luty. Str. 17, ZAKOPANE, 22 II 1936 r.

Jednak najważniejszym punktem okazało się zerwanie z wieloletniego związku z Czesławą Oknińską-Korzeniowską. Od początku był to związek burzliwy, a Witkacy schodził się i rozchodził ze swoją partnerką. Tym razem rozstanie odbiło się bardzo mocno na wrażliwej duszy artysty. Gdy Czesława dowiedziała się o nowej miłości Witkacego do młodziutkiej Marysi Zatoryńskiej, odesłała mu 80 kilo podarków. Był to policzek dla artysty, który od tego momentu zaczyna pogrążać się w rozpaczy i nachodzą go myśli samobójcze.

„Czesia odsyła mi 80 kilo podarków – czyli bije mnie w mordę na pożegnanie. Bardziej się tym przejąłem, niż myślałem. Jestem w stanie zupełnej marmelady, bo z tego wszystkiego podnosi się niezbyt dodatni osąd mój o sobie. Mówiąc otwarcie, jedynym wyjściem byłoby samobójstwo. Ale albo albo – z chwilą gdy nie decyduję się na to od razu, to muszę spróbować żyć. Naprawdę, że jedyna istota, która mnie przy życiu trzyma, to jesteś Ty.” Str. 219, ZAKOPANE, 12 IV 1938 r.

Przeczytaj również recenzję „Listy do żony.1932-1935” Witkacego

Ostatecznie Czesława wybaczyła Witkacemu, stawiając mu nowe warunki funkcjonowania ich związku. Sam Stanisław już nigdy nie wrócił do dawnej równowagi psychicznej. Zresztą Jadwiga w spisanych przez siebie wspomnieniach (opublikowanych w tym tomie), obwinia częściowo kochankę męża o przyczynienie się do jego śmierci. Żona wspierała go listownie przez cały czas, próbując nawet interweniować i proponując rozmowę z Czesią.

To, co być może najbardziej zaskakuje w relacji małżeńskiej Witkacego i Jadwigi, to szczerość do granic przyzwoitości. Oboje pisali o swoich romansach i miłostkach. O kłopotach sercowych i kochankach. Nie zawsze akceptowali swoje wybory (jak romans Jadwigi z księciem Radziwiłłem), lecz zawsze mogli na siebie liczyć. Po początkowych nieporozumieniach, ich przyjaźń stała się tak mocna, że trudno było podważyć jej fundamenty.

Stąd też Witkacy mógł pozwolić sobie na pisanie, często niezbyt przyjemnych rzeczy o sobie. Pisał do Jadwigi niemal codziennie, nawet jeśli miała to być zwykła kartka z jednym zdaniem. Tego samego oczekiwał od żony, a gdy nie otrzymywał zbyt długo listu (dwa, trzy dni), zaczynał się niepokoić, co zresztą wyraźnie zaznaczał w swoich wiadomościach. Informował Jadwigę również o swoich problemach zdrowotnych, które w tym okresie zaczęły mu się dawać we znaki,

„Ja za to rozpocząłem kurację i tak potwornie sram, że gdyby to zbierać, to byłaby piramida z gówna nie lepsza od Cheopsa, mimo pewnej rzadkości takowego. Po prostu zmieniam się cały w jakiś gównociąg bagdadzko-antołowiecki”. Str. 195, ZAKOPANE, 26 II 1938

ale i… dziwnych przygodach.

„Zraniłem się w kutasa scyzorykiem (jodyna, maście itp. – myślę, że chyba minęło niebezp[ieczeństwo]), krając papier na stole na goło. Nigdy tego nie należy robić. Wbił mi się w połowie i szła krew. Gdyby w główkę (żołądź tzw. glans penis), tobym zginął. Nigdy – powiedz Dominikowi, żeby nic scyzorykiem na goło nie robił.” Str. 110, ZAKOPANE, 12 IV 1937

Listy Witkacego to swego rodzaju spowiedź kierowana do żony. Streszcza swoje dni, pisząc z detalami, opisując dokładnie swoje schorzenia, wady, potknięcia. Pomimo intensywnej korespondencji (nie tylko z żoną), cały czas ciężko pracuje artystycznie – maluje portrety, pisze traktaty filozoficzne czy kończy „Niemyte Dusze”. Udziela się towarzysko, chadza po górach (pomimo kłopotów ze zdrowiem), jeździ do Warszawy do Jadwigi, uprawia „orgie” i wdaje się w romanse.

Przeczytaj również o książce „Nikotyna, alkohol… + Niemyte dusze” Witkacego

„Listy do żony. 1936 – 1939” to specyficzny kawałek twórczości Witkacego, podobnie jak niemal wszystkie jego dzieła (literackie, filozoficzne i malarskie). W listach do żony zaglądamy przez kotarę małżeńską, podglądamy dwoje ludzie, którzy ufają sobie bezgranicznie i którzy nauczyli się akceptować swoje niedoskonałości. Kochają się tak, jak tylko potrafią najlepsi przyjaciele – na dobre i na złe.

Witkacego można kochać albo nienawidzić. Ja go pokochałam ze wszelkimi jego dziwnościami. A Ty?

Za książkę dziękuję Państwowemu Instytutowi Wydawniczemu

 

[mc4wp_form id="3412"]

Wpis powstał w ramach tematu: Zmagania artystówzmagania-artystow-cover-www