Krokodyl z balonikiem i ubrane słupy, czyli Wrocław wita!

  29 czerwca, 2015

Uwielbiam Łódź. Łódź jest dla mnie miastem kontrastów, a przede wszystkim miejsc, które tylko czekają na odkrycie i swoje pięć minut sławy. I choć jest to miasto, które odstrasza, powstaje coraz więcej punktów, które wykorzystują miejską, zaniedbaną architekturę i przekuwają na jego atut. I choć darzę Łódź dużą miłością, także ze względu na to, że w jej okolicach się wychowałam, to jest jeszcze jedno miasto, w którym zakochałam się od pierwszego wejrzenia. I z żalem serca muszę przyznać, że najprawdopodobniej zajmie pierwsze miejsce.


1

Nie jest to Warszawa, do której w sumie mam niedaleko. Nie jest to również Kraków, miasto artystów, z bogatą historią i niezwykłymi ludźmi. Jest to Wrocław. Wrocław, który czaruje od pierwszej chwili. Miasto, które na rok 2016 zostało wybrane Europejską Stolicą Kultury. I to czuć. Na rynku, w parkach, galeriach, muzeach. Czuć pomiędzy kamienicami, na mostach czy wszelkich ośrodkach kultury. A to, co kocham we Wrocławiu najbardziej, to przemili ludzie. To właśnie w tym mieście nie odczuwam aż tak bardzo tego pośpiechu i wielkomiejskiego zadufania. A być może mam szczęście i po prostu zawsze trafiam w odpowiedni czas i odpowiednich ludzi?

Wroclaw-miasto

Wroclaw-miasto-3

W poprzedni weekend przyjechałam do Wrocławia ze względu na Festiwal Wysokich Temperatur, o którym mogliście przeczytać w poprzednim poście. Był to Festiwal, który czarował wiedzą i pokazami nie tak łatwo dostępnymi dla zwykłego człowieka. Ze względu na specyfikę, ale i najprawdopodobniej bezpieczeństwo. Efektowność wydarzenia robiła wrażenie: na dorosłych i dzieciach. Adepci sztuki wprowadzali w jej tajniki, a wszystko było na tyle blisko, by prawie zawsze istniała możliwość dotknięcia, zajrzenia w ognisty otwór czy oglądania szału budowy, lepienia i tworzenia.

Wroclaw-ASP

Będąc jednak we Wrocławiu nie mogłam się powstrzymać, by zajrzeć w kilka innych miejsc. W końcu nieczęsto bywam w tym mieście, a najbliższa okazja trafi się dopiero we wrześniu, gdy będzie odbywać się inny festiwal (TIFF, na którym zresztą byłam w zeszłym roku i zapraszam w tym).

Choć pogoda nie zawsze sprzyjała naszym wędrówką, a w szczególności robieniu zdjęć i tak postanowiliśmy się powłóczyć po mieście. Najpierw zawitaliśmy na ulicę Kuźniczą, gdzie koniecznie chciałam zobaczyć na żywo krokodyla zaprojektowanego i wykonanego przez Michała Staszczaka, a z którym niedawno miałam okazję porozmawiać. Fantastyczna rzeźba gada, który unosi się ku niebu przy pomocy balonika. Swoją drogą przypomniała mi się historia, która krążyła wśród studentów Politechniki Łódzkiej. Przy parku stał wojskowy samolot. Gdyby odleciał oznaczałoby, że mury uczelni opuściła pierwsza dziewica. I w końcu „odleciał”, ale sławnej dziewicy nikt nie poznał 😉 A jaką Wy historię przypięlibyście do wrocławskiego krokodyla? I najważniejsze pytanie: czy ten gad kiedyś odleci opuszczając swoje rodzime miasto?

To kiedy odleci krokodyl?
To kiedy odleci krokodyl?

Wroclaw-Staszczak-Krokodyl-2

Jak różnorodne jest to miasto, okazało się w drodze powrotnej przez rynek. Wystarczyła chwila poświęcona na dotarcie do rzeźby i zjedzenie pysznego obiadu w Kociołku, by na wrocławskim rynku pojawiły się hinduska muzyka „Kriszna” rozbrzmiewała a radosne dźwięki przyciągały coraz to nowszych przechodniów.

Gdy już odchodziliśmy, minęliśmy młodą hinduską parę, która trzymała się za ręce. A tuż za nimi starsza kobieta, która reagowała na wszelkie nieprzyzwoitości. Czyżby zaaranżowana randka? A może to był tylko przypadek?

Wroclaw-Kriszna

Wroclaw-Kriszna-2

Oprócz kilku zaplanowanych miejsc, nasze punkty, które zahaczaliśmy po drodze, były tak naprawdę przypadkowe. Daliśmy ponieść się chwili. Na rynku widzieliśmy interesującą instalację rozciągniętą w jednej z uliczek pomiędzy kamienicami. Nie zrobiłam jej zdjęć, gdyż dość mocno się rozpadało, a później już tak naprawdę nie wróciliśmy do serca Wrocławia. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, z czym mieliśmy do czynienia. Po powrocie i drobnych poszukiwaniach okazało się, że był to cykl rzeźb „Krystalizacja Przestrzeni” autorstwa Ludwiki Ogorzelec. Żałuję jedynie, że nie podeszliśmy bliżej, a tylko mignęła mi gdzieś ona w oddali.

W dalszej podróży trafiliśmy na przykłady urban knitting. W tym przypadku ubrano słupy stojące na placu przed punktem informacji. Ubrano czy udekorowano, ale na pewno upiększono. Stylizacje zostały wykonane na szydełku, dzięki czemu w szaro bure miejskie barwy wdarła się odrobina koloru. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że reszta ubranych elementów miasta znajduje się w Parku im. Stanisława Tołpy. Tym razem swe stroje otrzymały drzewa.

Wroclaw-urban-knitting-2

Wroclaw-urban-knitting

Wroclaw-urban-knitting-3

Wroclaw-urban-knitting-4

Wroclaw-urban-knitting-8

Wroclaw-urban-knitting-7

Wroclaw-park-Tolpy

Postanowiłam sobie, że skoro już jestem we Wrocławiu muszę koniecznie obejrzeć jedną z najsłynniejszych polskich rzeźb, znanych nie tylko w naszym kraju, ale także i na świecie. Mowa tu o „Pomniku Anonimowego Przechodnia” wykonanego przez Jerzego Kalinę, stojącego na rogu Świdnickiej i Piłsudskiego.

Wroclaw-Pomnik-Anonimowego-Przechodnia

Wroclaw-Pomnik-Anonimowego-Przechodnia-3

Wroclaw-Pomnik-Anonimowego-Przechodnia-5

Jak i miasto to i murale. Tym razem znalazłam trzy, choć pewnie przy większej ilości czasu, na pewno trafilibyśmy na kolejne.

Wroclaw-mural

Wroclaw-mural-3

Wroclaw-mural-2

W sobotę, oprócz Festiwalu Wysokich Temperatur, odbywała się jeszcze jedna impreza rozplanowania na 26 wrocławskich mostów i kładek. My nie byliśmy na żadnym z nich, oprócz Mostu Grunwaldzkiego, gdzie odbywał się półmaraton nocy, a na dokładkę videomapping. Zdjęć nie ma, musicie sobie wyobrazić 😉 W niedzielę na jednym z mostów trafiliśmy na pozostałości instalacji, a przynajmniej tak nam się wydaje.

Wroclaw-1

Na sam koniec pobytu zostawiliśmy sobie Muzeum Narodowe. Jako że pozostało nam już niewiele czasu, zdecydowaliśmy na obejrzenie wystaw stałych. I uwaga, tu gratka dla wszystkich studentów oraz uczniów – bilet kosztuje zaledwie 1 zł, a oglądania jest na cały dzień. Okazało się, że my byliśmy 2 godziny, a obejrzeliśmy niecałą połowę. I to w niektórych momentach szybko mijając wystawione dzieła. Widzieliśmy więc sztukę śląską, europejską i oczywiście polską sztukę współczesną mieszczącą się na ostatnim piętrze. I przy okazji oglądania tak pokaźnych wystaw nasunęła mi się jedna myśl… ale o tym w jednym z kolejnych postów.

I jeszcze kilka migawek z wystawy „Dagen’n’dolok” Michała Puszczyńskiego otworzonej w ramach Festiwalu Wysokich Temperatur

Wroclaw-wystawa

Wroclaw-wystawa-2

Wroclaw-wystawa-3

Wszystkie zdjęcia umieszczone we wpisie są mojego autorstwa (Palanee/Oko na kulturę) i udzielam na nie licencji Creative Commons (CC BY)

[mc4wp_form id="3412"]


%d bloggers like this: