TIFF Festival, o którym pisałam już wielokrotnie, zakończył się 15 września. Jednak nie wszystkie wystawy zakończyły się wraz z oficjalnym zamknięciem pozostałych ekspozycji. Jedną z nich, Archiwum Zoologiczne. Fotografie 1924-1939, można obejrzeć jeszcze dzisiaj do godziny 19 w Galerii Entropia we Wrocławiu.
Autorem zdjęć jest Wiesław Rakowski, znany paleontolog, zoolog, ale i kustosz Muzeum Przyrodniczego w Poznaniu. Jednak odnalezione archiwum, przygotował do wystawy, kurator i fotograf, Michał Sit i to z nim udało mi się zamienić kilka słów przed oficjalnym otwarciem.
Paulina Mikołajczyk: Czy mógłbyś opowiedzieć w kilku słowach o wystawie?
Michał Sita: Są to zdjęcia, które udało się znaleźć w archiwum Instytutu Środowiska Rolniczego i Leśnego w Poznaniu, czyli instytucji, która przejęła schedę po Muzeum Przyrodniczym, działającym w latach dwudziestych i trzydziestych. Zdjęcia, jak to bywa z takimi kolekcjami, zapomnianymi przez długi czasu, oderwały się od swojego pierwotnego użycia. Tzn, kontekst, do którego trafiały pierwotnie, czyli co robił z nimi Rakowski, by dokumentować badania prowadzone w instytucji naukowej albo ilustrować artykuły popularnonaukowe, stracił aktualność. I teraz, mając przed sobą tę piękną kolekcję fotografii, można opowiadać przeróżne historie. Musieliśmy zastanowić się, jaką my chcemy opowiedzieć. Fajne było to, że nie ja sam byłem odpowiedzialny za przygotowanie wystawy. Pomimo że sam jestem fotografem i sam tworzę historie – takie, jakie sam uważam za najciekawsze. Natomiast tu byli zaangażowani także naukowcy którzy, i to jest najciekawsze, musieli odnieść się do niedawnej historii swojego instytutu. I oni zobaczyli w tych zdjęciach coś, czego żaden fotograf nie byłby w stanie zobaczyć. Bo np. jedna z kostek została odwrócona względem całego układu anatomicznego, gdzie nikt, kto nie jest anatomem zwierząt tego nie zobaczy. Odnieśli się do pionierskich badań w archeozoologii czy zaczęli zastanawiać się nad tym, do czego mogły później służyć eksponaty, które fotografował Rakowski. I tutaj dochodzimy do choćby prób odtworzenia wymarłego gatunku tura. Także zaangażowanie biologów i analizy materiału fotograficznego sprawiło, że zaczęliśmy bawić się na różnych poziomach.
PM: Czyli tak naprawdę jest to wystawa interdyscyplinarna…
MS: I dla nas, i dla nich. Dla nas, bo mamy wgląd w świat biologii na najwyższym poziomie i ona służy do skompletowania kolekcji fotografii zreinterpretowanej. Natomiast biolodzy pokazują to, co jest ich dziedzictwem w kontekście, do którego zwykle nie mają dostępu. I to jest rewelacyjne.
PM: Jak duża była kolekcja?
MS: 245 negatywów.
PM: A ile zdjęć znalazło się na wystawie?
MS: Na wystawie jest kilkanaście, w książce 40. Tutaj musieliśmy zdecydować się na kompromis. Wystawa i książka musiały być spójne i opowiadać jakąś historię. Nie było sensu pokazywania 60 czaszek turów, bo to jest 60 kolejnych zdjęć – lepiej było wykorzystać to miejsce na wywiad z profesorem Frąckowiakiem, który te czaszki interpretuje.
PM: Czy publikacja będzie dostępna?
MS: No właśnie, tu pojawia się pewien problem, gdyż publikacja rozeszła się jak świeże bułeczki. Na wystawie nie prezentujemy zdjęć, ale projekt, którego celem było zreinterpretowanie kolekcji fotografii. Galeria Entropia, maleńka przestrzeń, bardzo kameralna, świetnie służy do tego, by można było tu przyjść, obejrzeć zdjęcia w dużych powiększeniach, a później usiąść i poczytać książkę. Oto chodzi w tej wystawie.
Jeśli jesteście z Wrocławia, wykorzystajcie to ostatnie popołudnie na odwiedzenie Galerii Entropii. Być może poszukiwania Rakowskiego, ale i Michała Sity, zainspirują Was do własnych odkryć i interpretacji.