Miejsce, o którym chcemy zapomnieć i nie chcemy o nim mówić – „Bereza” Wojciech Lada

  26 listopada, 2023

Wyobraź sobie miejsce, do którego trafiasz, ponieważ masz inne poglądy niż obecna władza. Mówisz o nich głośno, twoje słowa docierają do miłościwie nam rządzących. Oczywiście tacy jak ty nie są fajni, z czasem stają się groźni. Ale przecież nikt nie chce do tego dopuścić. Bo co, jeśli w ten sposób na ulicy rozpętają się zamieszki? Co jeśli zostanie odebrana władza tym, którzy obecnie są wiatrem, sterem i okrętem?


0

Takich jak Ty trzeba się pozbyć. Najlepiej zamknąć w miejscu dalekim od cywilizacji. Dalekim od dużych ośrodków. Najlepiej gdzieś na głębokim Podlasiu. Gdzie psy dupami szczekają, jak to się pięknie mówi. Trafiasz do więzienia. Tfu, do obozu. Bo przecież więzienie wymaga procesu, skazania, prawa. Obóz ma służyć tylko politycznej dyscyplinie. Utemperowaniu twego nieokrzesanego temperamentu. Wpojeniu słusznych racji.

Ale w sumie… Kto by się tym przejmował. Wystarczy cię złamać psychicznie. Odechce Ci się krytykowania władzy. A to, że nie zmienisz poglądów? Przynajmniej nie będziesz kłapać dziobem. A jak przy okazji zginiesz, to kto się będzie tym przejmował. Jednego robaka mniej na tym padole.

Przekraczasz próg obozu. Każą Ci się kłaść na podłodze, gdzie jest rozlana wodą. I leżysz. Pierwszą noc, cały dzień. Nie możesz się ruszyć, chyba że strażnik wyda odpowiednią komendę. Godziny, minuty, dni – wszystko zaczyna Ci się mieszać. Nie wiesz, dlaczego tu jesteś, jak się nazywasz, kiedy wyjdziesz. Boli cię wszystko. Marzysz o posiłku. Gdy jednak wreszcie się doczekasz, rzeczywistość dołuje się cię jeszcze bardziej. Zupa niczym woda musi ci starczyć na cały dzień. Nic to jednak, gdy zdasz sobie sprawę co może cię tu spotkać.

„Kazano grupie więźniów wybierać kloakę z dołu rękami. Jednemu kazano zrobić nurka, gdy się wzbrania, bito go tak długo, aż nieprzytomny wpadł do dołu. Następnie zagnano więźniów do obiadu bez mycia rąk.”

– str 128

Bereza Kartuska. Polski twór XX-lecia międzywojennego, obecnie znajdujący się na obecnych terenach należących do Białorusi. Obóz, który niszczył fizycznie i psychicznie. Większość osadzonych, jeśli wyszła, to w stanie daleko odbiegającym od tego, w którym zaczynali swoją „odsiadkę”. 20 kilo mniej, liczne choroby, wyniszczenie organizmu.

„Dość powszechną opinią jest, że aby śmiercią więźnia nie obciążać funkcjonariuszy obozu, najczęściej chorych, praktycznie umierających, wysyłano do szpitala w Kobryniu. (…) Często też ludzi ze zniszczonym zdrowiem zwalniano po to tylko, aby umierali poza obozem.

– str. 137

Zawsze jednak mogło skończyć się tak

„Kazali kopać dół w rodzaju grobu. Gdy był gotowy, jednemu towarzyszowi kazali się w nim położyć, co zrobił pod uderzeniem kolb. Więźniom kazano go zakopać, nikt nie chciał tego robić.(…) Gdy było na nim pół metra ziemi, kazali odkopać, a potem go spytali żarem, jak się czuł na tamtym świecie”.

– Str. 128

lub ostateczną śmiercią.

Wojciech Lada, autor książki „Bereza” zabiera nas w podróż do miejsca, które raczej atrakcją turystyczną nigdy się nie stanie. Jest za to ciemną, a można by rzecz, że nawet krwistą plamą na kartach historii Polski. Co więcej, wcale nie tak znaną, jak powinna być. Z pewnością pomijaną w szkołach i w powszechnej narracji. W końcu, kto chciałby głośno mówić o kontrowersyjnych decyzjach samego Józefa Piłsudskiego. Lada przybliża nam historię obozu, czy raczej miejsca odosobnienia, wyjaśnia jego genezę, ale też opisuje sylwetkę jednego z najważniejszych ludzi powiązanych z Berezą – Wacława Kostka-Biernackiego. Ówczesnego wojewody podlaskiego i zarządcy obozu. Człowieka okrutnego i pozbawionego skrupułów. Przedstawiając nam jego postać, próbuje zrozumieć motywy jego postępowania, a przede wszystkim odpowiedzieć na jedno z najważniejszych pytań: dlaczego dopuścił, by na terenie obozu odbywał się festiwal okrucieństwa i tortur, których nie powstydziłby się niejeden obóz koncentracyjny.

Nie jest to historia łatwa, choć samą książkę czyta się bardzo szybko. Rzeczywiście Lada przedstawia fakty w bardzo przystępny sposób. Potrafi uporządkować informacje w taki sposób, by wciąż podtrzymywać zainteresowanie czytelnika. Czasem jednak miało się poczucie, że zbyt dużo uwagi poświęca przeszłości takich osób jak Kostek-Biernacki, a mniej samemu obozowi i jego tragizmowi. Ale pomimo że na temat Berezy nie powstało wcale dużo publikacji, Wojciech Lada starał się wycisnąć esencję z tych już powstałych.

„Bereza” nie jest książką wnoszącą świeżość, ponieważ bazuje na materiałach i wspomnieniach już dostępnych. Ale jednocześnie porusza temat, który tak mocno jest pomijany przez współczesną narrację i jednocześnie opowiada historię obozu łatwym, zrozumiałym językiem. Gdyby nie ta książka, pewnie długo żyłabym w nieświadomości, że nasza historia choć tak doniosła, zaliczyła tak wstydliwe wpadki jak ta.

[mc4wp_form id="3412"]


%d bloggers like this: