Niewinny numerek lub szalone porno - recenzja filmu

„Niefortunny numerek lub szalone porno” – recenzja filmu

  22 września, 2021

Uważasz, że porno nie robi już na nikim wrażenia? Film „Niefortunny numerek lub szalone porno” udowadnia, że jako społeczeństwo wciąż nie jesteśmy gotowi na otwartą rozmowę, a edukatorzy seksualni mają do pokonania nie tylko średniowieczną zaściankowość, ale i epokę kamienia łupanego.


0

Nagrywałaś siebie nago? Robiłaś sobie sesję foto w negliżu? A może posunęłaś się o krok dalej i pokazałaś nie tylko piersi czy cipkę, ale również poleciałaś na ostro – nagrałaś siebie jak zabawiasz się w sypialni. Z mężem, kochankiem, a może inną kobietą. Whatever. Zrobiłaś to. I oczywiście wydarzyło się to, co wszyscy uwielbiają.

Wybuchł skandal. Nagranie pojawiło się w sieci. Wszyscy już wiedzą jak lubisz, co robisz w sypialni, jaką rozkosz sprawia się seks. Nieważne jaki. Czy to robisz laskę czy na misjonarza. A może od tyłu.

Tylko w tym wszystkim jest jeszcze jeden szkopuł. Przecież pracujesz w liceum. I to nie byle jakim, bo prestiżowym. A Twoje wideo widzieli uczniowie, chichrając się na szkolnych korytarzach. Więc co się może wydarzyć? Tylko jedno – sąd rodzicielski. Publiczna rozprawa przed budynkiem szkolnym, gdzie czeka na ciebie upokorzenie i wojna na argumenty. Ale wojna, którą najprawdopodobniej przegrasz. Lewactwo trzeba tępić, prawda?

„Niefortunny numerek lub szalone porno” uderza nas od razu z grubej rury. Tu nie ma co ukrywać. Akt seksualny pokazany jest bardzo dokładnie. Możesz poczuć się tak, jakbyś odpaliła Pornhuba, tylko na dużym ekranie. Nie ma tu zasłaniania, ukrywania – jak lecimy, to lecimy na całego. Takiego obrotu sprawy, widz się zupełnie nie spodziewa. Dostaje obuchem prosto w twarz. A raczej rumieńcem, wszak takie rzeczy ogląda się tylko w domowym zaciszu.

„Niefortunny numerek lub szalone porno” – a może jednak polityczny manifest?

Gdy już powoli zaczynamy wychodzić z pierwszego szoku, akcja zdecydowanie zwalnia. W pierwszej części kamera podąża za główną bohaterką, nauczycielką Emilią, ulicami rumuńskiego miasta. Na pewno poczujecie pewną nostalgię, bo wypisz, wymaluj Polska z lat 90 ubiegłego wieku. Idziemy więc za kobietą, podsłuchujemy jej rozmowy, powoli poznajemy background całej sprawy. Bądx co bądź bardzo prostej. Mamy za to szansę

I gdy już widz powoli nuży się miejską przechadzką, nagle reżyser ją urywa i przechodzi do aktu drugiego. Widz, znów jest zmieszany, tym razem jednak teledyskiem różnorakich scen archiwalnych przebijanych encyklopedycznymi hasłami i definicjami. I choć większość z nich dotyka rumuńskiego świata i historii, to okazuje się, że wcale Polska daleko od niego nie stoi. Wręcz przeciwnie, świat polityki, seksu, tematów tabu, tego jak funkcjonuje kraj i społeczeństwo – jest niemalże identyczny jak nasz, polski.

Niefortunny numerek lub szalone porno - recenzja filmu

Bach. Znów koniec. Wiesz już wszystko jak funkcjonuje Rumunia. Jak myślą ludzie. I bach, akt trzeci, w którym następuje długo oczekiwana konfrontacja. Na wierzch wychodzą wszelkie bolączki, zaściankowość, stereotypy. Osamotniona kobieta, nauczycielka walczy ze zdenerowanym tłumem rodziców, próbując im wytłumaczyć śmieszność całej sytuacji. Lecz rodzice, niczym głodne lwy na sawannie, zamknięci w swych zaściankowych poglądach, przed oczami widzą nauczycielkę robiącą loda, a nie kompetentną kobietę, która potrafi uczyć ich dzieci. Przy czym początkowe argumenty skupiające się na tym, że dzieci widziały nagą nauczycielkę, szybko ustępują średniowiecznemu wychowaniu seksualnemu. A sam seks to wiecie, tylko przy zgaszonym świetle, ubranym od góry do dołu i tylko w klasycznej, jedynej słusznej pozycji.

Zobacz wpis: Erotyczna kreska wolności!

W trakcie dyskusji, wychodzą nie tylko braki czy niechęć do edukacji seksualnej, ale również sam sposób edukacji. Reżyser tworzy kocioł poglądów, w którym zderza ze sobą postępowość ze stagnacją, uprzedzenia z tolerancją, zaściankowość ze współczesnym spojrzeniem na rolę kobiety w społeczeństwie. Misz masz, który doskonale znamy, misz masz znany z wielu dyskusji toczonych w większym gronie. Misz masz, który nie pozwala przyjąć nam wspólnego frontu czy choćby dotrzeć do konsensusu.

Nic więc dziwnego, że film kończy się jak się kończy. Jedyne słuszne rozwiązanie. Choć podobnie jak na początku, widz nie jest na nie przygotowany.

Film wymaga skupienia. Począwszy od drugiego aktu jesteśmy bombardowani hasłami, dialogami, dyskusją, w których pada wiele istotnych argumentów i które sklejają całą fabułę. Choć ta schodzi na dalszy plan, staje się tylko pretekstem do wywołania rozmowy na istotne tematy. Nawet sama warstwa wizualna jest tu nieistotna. Zdjęcia wyglądają jak te sprzed kilkunastu lat, montowane przez niedoświadczonego montażystę, kręcone jak najniższym kosztem. Ale jednocześnie to właśnie dzięki temu, sama tematyka filmu staje się jakby bliższa, dyskusja znajoma a nie sztucznie napompowana.

Film „Niefortunny numerek lub szalone porno” wchodzi do kin 24 września 2021. Koniecznie obejrzyjcie!

 

[mc4wp_form id="3412"]

Wpis powstał w ramach tematu: Bo dziewczyny lubią seksBo dziewczyny lubia seks