„Katyń” Beksińskiego. Uniwersalna wizja czy upamiętnienie zbrodni katyńskiej?

  14 października, 2016

W przypadku obrazów Zdzisława Beksińskiego trudno mówić o jakiejkolwiek interpretacji. Nie lubił nazywać swoich prac, nie chciał też o nich rozmawiać. Brak tytułów, jakichkolwiek opisów czy notatek, pozostawiają oglądającym wielką swobodę. Mogą oddziaływać na jego wyobraźnię, budzić jego emocje, mogą generować kolejne powidoki, wyobrażenia, wywoływać koszmary czy majaki senne.


3

Kolekcja obrazów Beksińskiego, ale i także innych form jest przeogromna. Wystarczy wejść do galerii internetowej stworzonej przez Piotra Dmochowskiego, by zobaczyć, jak płodnym był artystą. Każdy ma swoich ulubieńców. Jedni kochają okres fantastyczny, inni nie mogą wybaczyć odejścia od fotografii czy rysunków.

Dziś jednak chciałabym skupić się na jednym obrazie, gdyż można go nie tylko znaleźć w Krakowie w galerii Beksińskiego, ale także historia jego powstania została opisana w liście do Piotra Dmochowskiego przez samego artystę. W ten sposób sam Beksiński rozwiewa wątpliwości, co do genezy powstania pracy i motywacji, jakimi się kierował.

„Katyń” tak roboczo nazywa się ten obraz. Beksiński „tytułował” go dość żartobliwie „Faceci w dołku”. Czy jednak rzeczywiście miał coś wspólnego ze zbrodnią katyńską? I czy w takim kontekście powinien być przedstawiany na egzaminie maturalnym?

Jedno jest pewne. Beksiński zainspirował się faktami historycznymi. I po lekturze książki dotyczącej Katynia, przysiadł i zaczął malować. Jak jednak można przeczytać w biografii napisanej przez Grzebałkowską, a przede wszystkim w liście kierowanym do Piotra Dmochowskiego, nie udało mu się zrealizować pierwotnej wizji. Jak zawsze dał się pokierować intuicji, porzucając szybko pierwsze założenia. Wielokrotnie domalowywał, przemalowywał obiekty, napisy, ciągle nie będąc zadowolonym z ostatecznego kształtu. Aż w końcu stworzył to, co obecnie możemy oglądać, jednocześnie twierdząc, że jest to jego najlepszy obraz w całym jego dorobku.

(…)problemy zaczęły pojawiać się w trakcie zmęczenia tematem – jak zwykle zacząłem czuć się ograniczany tym, co sobie założyłem i wydawało mi się, że porzucając założenie zrobię lepszy obraz. Jest to zresztą moja normalna reguła postępowania, której nieco się wstydzę, stąd nigdy nie przyjąłbym zamówienia nawet od siebie samego, bo obraz rozrastając się zaczyna dyktować prawa dotyczące tego, czym ma być i trzymanie się na siłę koncepcji pierwotnej mija się z celem.

Czy ostatecznie scena pełna szkieletów ludzkich z hełmami na głowach może symbolizować zbrodnię katyńską?

Pewnie że może. Tym bardziej, że to jednak ona stała się inspiracją. Tym bardziej, że wielu „bohaterów” sceny stoi do nas tyłem. Tym bardziej, że nagromadzenie szkieletów wskazuje na zbrodnię wojenną, masową, ludobójstwo. Ja jednak trzymałabym się nieco bardziej ogólnych stwierdzeń. W końcu to może być obraz każdej wojny, każdej zbrodni, która pochłonęła tysiące ofiar: cywili jak i wojskowych. W ostatecznej wersji obrazu nie ma ani jednego elementu, który mógłby sugerować, że przedstawiona scena to wizja Beksińskiego na temat zbrodni katyńskiej. Obraz jest bardzo mocny, ale i uniwersalny w swojej wymowie. I tak naprawdę tylko funkcjonujący nieoficjalnie tytuł sugeruje, co może kryć się za tymi szkieletami, za tymi hełmami, za tym „dołkiem”.

Przy okazji tego obrazu, bardzo często przywołuje się dwa stwierdzenia:

  1. że na obrazach Beksińskiego widać piętno II wojny światowej
  2. że ojcem chrzestnym artysty był Franciszek Orawiec, zamordowany w Katyniu.

Jednak po lekturze biografii „Podwójny portret” trudno potwierdzić prawdziwość pierwszego punktu. Beksiński jako tako nie zderzył się bezpośrednio z okrucieństwem wojny, a przede wszystkim sam podkreślał, że nie miała na niego żadnego wpływu. Natomiast drugie stwierdzenie, choć oczywiście jest prawdziwe, to wydaje mi się, że dla samego Beksińskiego nie miało większego znaczenia, on sam nie przywołuje również tego faktu w samym liście.

Zostawiam Was więc z tym obrazem, choć gorąco polecam Wam zajrzenie do Krakowa, gdzie możecie zobaczyć go na żywo. Robi jeszcze większe wrażenie, pozostawia ślad i wiele emocji…

beksinski

Przywołany cytat pochodzi z dokumentu przygotowanego przez Piotra Dmochowskiego, a który można znaleźć na prowadzonej przez niego stronie. Tam też można znaleźć cały list Beksińskiego, w którym tłumaczy powstanie obrazu.

Wpis powstał w ramach tygodnia z tematem: Beksiński

[mc4wp_form id="3412"]
Wpis powstał w ramach tematu: Beksińskitemat-beksinski


%d bloggers like this: