Miłość w czasach zarazy

  12 marca, 2015

Pamiętacie filmik pokazujący pierwszy pocałunek nieznajomych? Cały świat z zapartym tchem oglądał video zachwycając się szczerością i prostym przekazem. Eksperyment powiódł się, choć bardzo szybko wyszło na jaw, że tak naprawdę „nieznajomi” zostali podstawieni, a sam film to element kampanii reklamowej. Tak było rok temu.

W tym roku Internauci mogli znów się zachwycać. I znów filmik, którym zaczęto się dzielić dotyczył miłości. Miłości, która nie zna żadnych granic.


1

Bo w głębi serca…

Najpierw zastanawiał mnie fenomen tych filmów. Ale tylko przez chwilę, bo przecież, my ludzie oczekujemy prostych przekazów, ale jednocześnie wypełnionych szczerymi, prawdziwymi emocjami. Chcemy oglądać szczęście i wierzyć, że spotka nas na swojej drodze. Szczęście napędza nas i daje nieprawdopodobną moc do działania. A oglądanie tak pozytywnych filmów, tylko poprawia nasze samopoczucie i pozwala uwierzyć, że takie emocje dotkną i nas.

Miłość jest uczuciem szczególnym. Z jakiegoś powodu w Walentynki wybieramy się do kina i oglądamy po raz kolejny oklepany schemat zamknięty w konwencji komedii romantycznej. Chcemy oglądać szczęśliwe zakończenia, w których miłość pokonuje wszelkie przeszkody, które spotka na swojej drodze. Nawet jeśli bohaterowie poddają się, to i tak odnajdują w sobie siłę, by po raz ostatni zawalczyć o uczucia, które nimi zawładnęły. I choć życie rzadko bywa tak łaskawe i funduje nam scenariusz z filmu, łudzimy się, że w końcu i nas spotka romantyczna, pełna uniesień i chwil do zapamiętania, miłość.

Dlatego też filmy, które opowiadają o miłości w sposób oryginalny, nietypowy, kradną nasze serca. Nie mogło stać się inaczej w przypadku najnowszego odkrycia serwisu YouTube. Szczególnie, gdy patrzymy na roześmianych, pełnych pasji ludzi, którzy są świadomi swoich uczuć i nie boją się ich pokazywać. Szczególnie, gdy film nie tylko ukazuje upragnione uczucie, ale chce powiedzieć coś więcej.

I udaje mu się. Bo w końcu bazuje na jednym z naszych ulubionych uczuć. Miłości.

Tęcza, starość i miłość

Film w prosty sposób pokazuje, że tak naprawdę niczym się nie różnimy. Nie ważne, czy jesteśmy starzy czy młodzi, nieważne jaką reprezentujemy rasę czy religię. Nie ważne, czy jesteśmy hetero- czy homoseksualni. Pod różnymi maskami skrywamy to samo wnętrze. Dzielimy te same kości i narządy. Jesteśmy takimi samymi ludźmi, a mimo to nadal wielu z nas czuje się samotnymi w walce o jedno prawo – prawdo do miłości.

Podobno żyjemy w czasach wolności. Przynajmniej tu, u nas w Europie. Podobno, bo bardzo szybko okazuje się, że wiele osób chce ograniczać naszą wolność. Osoby radykalne, osoby stojące po różnych stronach barykady. Zupełne przeciwieństwa, które próbują wzajemnie ograniczać swoje prawa. A cierpią na tym zwykli ludzie, którzy potrzebują spokojnego życia, w którym mogą samodzielnie podejmować własne decyzje.

Filmik skazany na sukces

Tak, ten film musiał się udać. Bo kto się nie wzruszy, gdy widzi dwójkę starszych ludzi, nadal zakochanych w sobie. Kto nie uśmiechnie się, gdy zobaczy dwie radosne dziewczynki, które wybiegają na scenę i przytulają się, choć jedna z nich jest chora. Jak nie wierzyć w siłę miłości, gdy widzimy dwóch kochających się mężczyzn i ich synka? Bo tak naprawdę wszyscy jesteśmy podobni. Tyle że sami tworzymy sztuczne podziały i próbujemy ograniczać wolność innych. Nawet w tym jednym, najpiękniejszym uczuciu – miłości.

A Wy już widzieliście film? Co o nim myślicie?

Photo by tjep

[mc4wp_form id="3412"]


%d bloggers like this: