Mrocznie, tajemniczo – jest moc! Zespół [deleted] w natarciu!

  5 września, 2013

front cover

Posucha… Tak mogłabym rzecz, słuchając radia – czy to z muzyką alternatywną czy rockową czy też promującą po prostu dobrą muzykę. Tam, gdzie mają być mocniejsze akcenty i ostrzejsze utwory, najczęściej słyszy się weteranów muzyki rockowej (których uwielbiam, ale przecież chciałoby się posłuchać czegoś nowego i świeżego). Tam, gdzie ma być nowocześnie, a jednocześnie alternatywnie i „undergoundowo” króluje indie rock (który nota bene mi nie przeszkadzał, gdy dopiero podbijał polski rynek). No właśnie… indie rock to obecnie określenie tak modne, że aż puste i bez znaczenia. Większość kapel czy to z rodzimego podwórka czy zza granicy brzmi identycznie, wręcz schematycznie.


0

Brakuje czegoś pośredniego, czegoś co zabrzmi dobrze, trochę tradycyjnie, trochę nowocześnie. Czegoś, co odstawi na boczek kapele indie rock, tworząc przestrzeń dla muzyki, która potrafi wyróżnić się, ale w sposób naturalny, bez wymuszania. Czegoś, co nie będzie zbyt ciężkie na początek dnia, a jednocześnie zbyt lekkie, stając się tym samym banalne.

Skąd ten wstęp? Kilka dni temu zaczęłam przesłuchiwać debiutancką płytę zespołu [deleted]. Słuchałam, słuchałam i… przepadłam. Brakowało mi ostatnio mieszanki, którą właśnie proponuje zespół. Znów poczułam się jak za młodych lat 😉 kiedy jeszcze hipsterzy nie stali się stylem życia większości osób z mojego pokolenia. Jest mrocznie, ale bardzo energetycznie. Energia wręcz wylewa się z kolejnych utworów, a wisienką na torcie jest kobiecy wokal, który z każdym kolejnym utworem coraz bardziej uwodzi i pieści ucho. To właśnie on sprawia, że płyta staje się tak wyjątkowa. Delikatny głos Third Eye czasem kusi, czasem uwodzi, innym razem przeraża mrocznym tonem. Nie da się go zapomnieć, choć można spotkać wiele kobiet śpiewających w rockowych kapelach. Jednak w tym przypadku, zamiast ryku wydzierającego się z głośników, wsłuchujemy się w melodyjny głos wokalistki uzupełniony mocnymi dźwiękami pobrzmiewających gitar.

Czy polubiłam? Nie – bo jest to zbyt słabe słowo. Ja się zakochałam w poznańskiej grupie. Powaliły mnie utwory comatose jak i the moth, w których wokalistka jak i chłopaki stworzyli niezapomniany klimat, w którym rock miesza się z elektronicznymi dźwiękami, a dopełnieniem są mroczne, angielskie teksty. Pokochałam również instrumentalny, ale i ciężki Blurred vision. I choć [deleted] przyznaje się do inspiracji takimi zespołami jak Depeche Mode czy Tool, grupa potrafiła stworzyć także coś własnego, nie idąc najłatwiejszą drogą, czyli drogą „kopiuj-wklej”. Przy nagraniu płyty brał udział Krzyżyk perkusista Luxtorpedy, co pozwoliło grupie nieco „popłynąć” i dać czadu 🙂

Mamy do czynienia z bardzo dobrym debiutem. Krążek ukazał się w marcu tego roku, ale zespół działa od 2008 roku. W tym czasie zagrali kilkaset koncertów, wydali EP-kę, zdobyli trochę nagród na festiwalach, a ich koncerty to muzyka i widowisko. I pluję sobie w brodę, że w zeszłym roku nie wybrałam się na Rock May Festival, gdzie [deleted] uraczyło mieszkańców swoją muzyką.

Osoby zainteresowane twórczością [deleted] zapraszam w imieniu zespołu na ich stronę oraz fanpejdż 

A ja czekam na informacje o kolejnych koncertach 🙂

Ocena: 8/10

 

 

[mc4wp_form id="3412"]


%d bloggers like this: