[Małżeńskie potyczki cz. 2] „Puk, Puk – Kto tam – Pan Policjant”

  20 września, 2012

Alicja usiadła na brzegu kanapy. Postawiła przed sobą garnek napełniony zimną, ale czystą wodą. Wzięła nóż do ręki i zaczęła skrobać ziemniaki.
– Kurwa! – po chwili zganiła się w duchu. Od kiedy ona bluźni? Wymamrotała coś pod nosem i wróciła do pastwienia się nad ziemniakami. Tępym nożem, którego jak zwykle nie ma kto zaostrzyć, wiele nie zdziała. Nie miała jednak wyjścia. Stefan wyjechał do Warszawy do brata i zostawił ją samą! Dzisiaj znowu musiała tłumaczyć się Pani Kurkowej, którą spotkała w sklepie. Ona to dopiero wściubia nos w nie swoje sprawy!


0

Po chwili rzuciła ziemniaki w kąt, nóż do zlewu, a garnek stojący na podłodze kopnęły z całej siły. Woda rozlała się i utworzyła wielką kałużę na środku kuchni. Alicja stanęła oniemiała, a łzy ciurkiem spływały jej po twarzy. Próbowała zastanowić się nad tym, co robiła źle. Czy jest naprawdę tak beznadziejnym przypadkiem, że ani pracy, ani gotować, ani męża nie potrafi utrzymać przy sobie? Czy jest to plan Boży, a może kara za jej grzechy z młodości? Nie wiedziała, co myśleć, ani jak ratować swoje małżeństwo. Jeszcze ten Stefan i jego słowa. Jak mógł w ogóle tak powiedzieć?! I co one tak naprawdę znaczą? Czy naprawdę chce mnie zostawić? A co powiedzą ludzie?

Siedziała i myślała, gdy nagle usłyszała dźwięk przekręcanego klucza. „Boże, wrócił!” Z uśmiechem na twarzy i ściekającymi łzami podbiegła do przedpokoju. Mimo 58 lat, podskakiwała jak 15-latka, która czeka na swego księcia z bajki.
– Cześć, kochanie – rzucił chłodno Stefan. Ominął ją, nawet na nią nie patrząc. Wzrok miał zamglony, a on sam był nieobecny. Nie zwrócił uwagi ani na jej łzy, ani na szczęście, którym promieniowała od chwili, gdy ujrzała go wchodzącego do domu.
Stefan wszedł do pokoju i wolno rozpakowywał walizkę. Rzeczy nie miał poskładanych. Ubrania były pognieciony, a brudy i czyste ciuchy zmieszane ze sobą. Alicja nie wiedziała, czy wejść do męża czy też lepiej wrócić do obierania ziemniaków. Pierwszy raz znalazła się w takiej sytuacji. Postanowiła odpuścić. „Jeśli będzie chciał porozmawiać, to przyjdzie” i z tą myślą udała się do kuchni. Zapomniała tylko o jednym – woda, którą wylała na kafelki, cały czas tworzyła sporą kałużę. Zamyślona postawiła dwa energiczne kroki i…

– AAAAAAAAAAaaaaaaaaaaaaa – w domu rozległ się krzyk Alicji. Stefan wbiegł do kuchni z przerażeniem. Gdy jednak zobaczył żonę w przemoczonym ubraniu, leżącą na podłodze i krzyczącą z bólu, roześmiał się. Szczerze i długo. Dom wypełniał śmiech i płacz jednocześnie. Cisza odeszła w kąt, schowała się do norki i czekała na chwilę, by znów wypełnić pomieszczenia domu. Stefan pomagał Alicji wstać, lecz ona zamiast próbować podnieść się, cały czas opadała na podłogę. Śmiali się oboje. Dawno przeminęły chwile, gdy beztrosko siedzieli w kuchni i rozmawiali o wszystkim i o niczym. Przez chwilę prze głowę Alicji przemknęła pocieszająca myśl – może uda się uratować małżeństwo. Może Stefan musiał odpocząć i zapomnieć o problemach. Lecz nagle zreflektowała się i przypomniała sobie, jak ją potraktował w drzwiach. „O nie. Mam swoją godność!”, pomyślała. Odrzuciła rękę Stefana i podniosła się o własnych siłach. Uśmiech zniknął jej z twarzy. Z miną dziecka, któremu przed chwilą zabrano zabawkę, podeszła do zlewu i na nowo uzupełniła wodę w garnku. Stefan nie spodziewał się tak nagłej zmiany reakcji, ale nie miał ochoty na awanturę. Trapiło go coś innego. Dlatego też szybko obrócił się na pięcie i szybko zaszył się w pokoju.

Włączył telewizor. Przeleciał szybko po kanałach, ale jedynym ciekawym programem nadawanym o tej porze, okazał się serwis informacyjny. Zostawił go, lecz myślami powrócił do pobytu w Warszawie. Po długich rozmowach z bratem, postanowił zmienić swoje życie. Nie był jeszcze pewny jak, ale wiedział, że musi to nastąpić jak najszybciej. W innym przypadku źle skończy się nie tylko ich małżeństwo, ale również i jego zdrowie. W ciągu następnych kilku dni, podjął kilka kroków, które miały zmienić jego życie. Co to był za tydzień! Szalony, pokręcony, ale przede wszystkim zmienił jego nastawienie. Z przygnębionego pana w średnim wieku stał się optymistycznym mężczyzną, który nie boi się życia i nie ucieka przed problemami. Gdy jednak wsiadł do autobusu, który miał dowieść go domu, zmarkotniał. Przygnębiała go myśl, że znów będzie musiał się spotkać z żoną. Przed oczami stanęła mu nagle kobieta, którą spotkał przypadkowo w kawiarni. Jakie ona miała piękne oczy….

Z rozmyślań wyrwał go głos dochodzący z telewizora. „Wczoraj w Australii miejsce miało niespotykane zjawisko utrwalone przez reżysera Chrisa Tangey’a. Podczas poszukiwań dobrego miejsca do nagrań, ujrzał tornado składające się wyłącznie z ognia. Spektakl przygotowany przez naturę możecie obejrzeć na tym filmie:”

– Alicja, szybko! Chodź zobaczyć coś niesamowitego. Nie uwierzysz! – Stefan zafascynowany zjawiskiem zawołał żonę. Lecz ta, nim doczłapała się do pokoju, zdążyła jedynie na opinie ekspertów i wyjaśnienia pewnego polskiego profesora.
– Zawracasz mi głowę pierdołami. Obiad gotuję, nie przeszkadzaj – zniecierpliwiona skierowała się ku kuchni, gdy nagle zadzwonił dzwonek.
– Stefan, otwórz – poprosiła męża Alicja.
– Poczekaj, tylko posłucham do końca.
– Ach… – Alicja nie czekając na koniec wiadomości, poszła otworzyć drzwi. Widok policjanta zdziwił ją. Przecież ani nie widziała żadnego przestępstwa, ani też nie kłóciła się głośno ze Stefanem, by sąsiedzi musieli wzywać stróżów prawa.
– No tak, Stefan pewnie coś zmajstrował w Warszawie. I pewnie dlatego przyjechał z podkulonym ogonem do domu. Już go wołam – nie czekając na wyjaśnienia policjanta, wydarła się na Stefana, by ten natychmiast podszedł do drzwi wejściowych – Policja do Ciebie.

Stefan zerwał się z kanapy i szybko wybiegł na korytarz. Nie spodziewał się gości ani tym bardziej mundurowego. Nim jednak Stefan zdążył znaleźć właściwe wytłumaczenie, policjant zaczął rzeczowym tonem wyjaśniać powód swojej wizyty.
– … w związku z tym, że wszczęto postępowanie przeciwko Panu, proponuję pewien układ. Niech mi Pan zapłaci 10 000 złotych, a spróbuję załatwić całą sprawę. W innym przypadku, może Pan zostać skazany nawet na 10 lat więzienia. I do tego opłacenie prawników, niekończące się procesy. Czy tego Pan chce? Myślę, że moja cena nie jest wygórowana.

Stefan nie wierzył w to, co usłyszał.
– Przecież ja nawet nie mam takiej gotówki! Czy Pan oszalał? Przecież jestem niewinny!
– Wszyscy tak mówią, a później płaczą w celi i modlą się do Boga, by ten zesłał na nich łaskę. Więc jak będzie?
– Zwariował Pan? I Pan jest z policji? – Stefan zaczął wątpić w prawdziwą tożsamość obcego mężczyzny. Jak policjant mógł proponować taki układ?
– Jak Pan nie chce, to nie musi Pan mi wierzyć. Jednak na Pana miejscu, wziąłbym na poważnie moje słowa. Lepiej zapobiegać niż ponosić konsekwencje. Ale w końcu, nie bez kozery mówi się: „Mądry Polak po szkodzie”. Szkoda tylko, że w Pana przypadku konsekwencje nie będą wcale małe.
– Proszę zaczekać – zdezorientowany Stefan zaczął zastanawiać się nad całą sprawą. – Ma Pan może wizytówkę?
– Nie, ale mogę zapisać swój numer. Proszę – podał mu wymiętoloną kartkę z telefonem komórkowym – Tylko niech się Pan nie zastanawia zbyt długo. Nigdy nie wiadomo, kiedy zawitają do Pana inni funkcjonariusze. Oni już nie będą tak mili jak ja. Do widzenia! – Mężczyzna ukłonił się i wyszedł.

Stefan stanął przed domem i nie wiedział, co ma robić. Jak to możliwe? Przecież on nigdy… Wziął kurtkę i wyszedł za dom, by móc zastanowić się nad swoim położeniem. Musiał porąbać drzewo, w końcu zaczęła się jesień, a w domu opał musi być. Zajrzał do komórki, by wziąć pokaźnych rozmiarów siekierę. „Jak mogłem tak krzywdzić Alicję? Może powinienem jej o wszystkim powiedzieć? A ten policjant? Dlaczego akurat on, dlaczego ktoś go oskarża o takie rzeczy?!” Zamachnął się i próbował wcelować siekierą w kawałek drewna. Nie trafił. Nie miał nawet siły podnieść siekiery. Zrezygnował. Bez sił, pełen wątpliwości i strachu, wszedł do domu i rzucił się na kanapę.
– Obiad jest już gotowy – Alicja krzyknęła z kuchni, a on chwiejnym krokiem ruszył w stronę stołu, przy którym zawsze wspólnie jadali posiłki.

C.d.n.

Poniżej wiadomości, które były inspiracją do napisania dzisiejszego odcinka:

Podawał się za policjanta, by wyłudzić pieniądze
Tornado ognia w Australii
Sekret może ciążyć

[mc4wp_form id="3412"]


%d bloggers like this: