Odcinek 2 (i kolejne zadanie)

  15 sierpnia, 2012

Szum rzeki go uspokajał. Alicja go nie rozumiała, ale wędkowanie odprężało go i sprawiało, że zapominał o problemach. Szczególnie tych z żoną. Ich małżeństwo przeżywało kryzys od kilku lat (które nie przeżywa?). Brak pieniędzy, a to czasu, a to nieporozumienie, a to znów brak czasu, a to zbyt długo siedział z kumplami w pracy i znów brak pieniędzy. Wciąż i wciąż słuchał narzekań żony. Poniekąd ją rozumiał. Zdawał sobie sprawę, że nie jest taki jak kiedyś. Ale w końcu każdy się zmienia. Dojrzewa, a to znów wraca do okresu, kiedy był najszczęśliwszy. Chciałby, aby Alicja rozumiała jego problemu, to że się stara. To, że chodzi do pracy nie dla siebie, ale dla niej. To, że jak nie ma pieniędzy, to nie jego wina, ale podwyżek cen. Z drugiej strony kochał ją całym sercem. Nie wyobrażał sobie, że kiedykolwiek obudzi się obok innej kobiety. Dlatego chodził na ryby. Kochał rzekę, która niedaleko ich domu zakręcała, by wić się daleko na północ. Kochał rzekę, bo dawała mu schronienie i ucieczkę.


0

Dzisiejsze złe wiadomości go przerosły. Szybko założył stare spodnie, zarzucił wędkę na plecy i szybko schwytał kuferek do ręki. Na wszelki wypadek wziął kamizelkę ratunkową. Musiał się zrelaksować, choć popołudnie nie było najlepszą porą na łowienie ryb. Gdy doszedł do brzegu, stwierdził, że nawet zarzucenie wędki mu nie pomoże. Nie dziś. Dziś potrzebuje czegoś innego. Czegoś, co uwolni jego umysł od Alicji i jej chorych pomysłów, od polityków, miasta i tych wszystkich stróży prawa. Ach, jak on ma już dość tych wszystkich ludzi!

Szybko się rozebrał, zostawił na sobie jedynie bokserki. Wskoczył do wody. Dawno tego nie robił. Nie pływał odkąd wyprowadził się z rodzinnego miasteczka. Och, jak cudownie było, gdy miał te 17 lat. Codziennie, gdy tylko zaczynały się ciepłe dni, brał rower i jechał nad jezioro z kumplami. Nie zwracał uwagi na dziewczyny, liczyła się woda i rywalizacja. Nie przejmował się, gdy na drugi brzeg dopłynął ostatni, ale w końcu nie to było najważniejsze. A teraz? Stał się zgrzybiałym dziadkiem, który od problemów ucieka wędkując. Nawet nie wiedział, czy będzie potrafił popłynąć choć kawałek. Dlatego wrócił do brzegu i szybko naciągnął kamizelkę.

Rozłożył się na wodzie. Nie chciał pływać. Nie ten wiek, nie ten czas. Położył się na plecach i pozwolił, by woda go poniosła. Próbował o niczym nie myśleć. Przyglądał się białym, puszystym chmurom, które pokryły niebo. Nie zwracał uwagi na upływający czas, oddał się naturze, pozwolił by to ona kierowała jego ciałem. Rozmyślając o niczym, zamknął oczy i usnął. Nie wiedział, ile dryfował. Poczuł jedynie ważkę, która usiadła mu na nosie. Gdy ocknął się, zobaczył przy brzegu spanikowaną żonę, strażaków i policjantów.
„Co oni tu robią?” – pomyślał. Szybko podbiegł do Alicji, cicho zapytał o zamieszanie i skąd tu tyle osób.
– Głupcze, wiesz jak ja się martwiłam! Przybiegła sąsiadka krzycząc, że umarłeś, że utopiłeś się w rzece. Szybko pobiegłam na brzeg, nawet zostawiłam zupę na gazie, a Ty śmiesz pytać, skąd to zamieszanie! Przez Ciebie! Ja tu płaczę, modlę się za Twą duszę, a Ty szczęśliwy wychodzisz tu do mnie! – Alicja nie mogła złapać tchu. Krzyczała i płakała jednocześnie.
– Widzisz, w końcu Twoje modlitwy na coś się przydały – uśmiechnął się Stefan.
– Tylko tyle mi masz do powiedzenia?! Ja tu od zmysłów odchodziłam. Nawet strażacy myśleli, że nie żyjesz!
– Kochanie…. Alicjo… Naprawdę przepraszam. Tak rozkoszowałem się wodą, chmurami, tym wszystkim, co mnie otacza, że odpłynąłem.
– Widzę właśnie. Na starość postradałeś zmysły!
– Ja postradałem? To Ty wciąż narzekasz. To Tobie wciąż nic nie pasuje. Stefan to, Stefan tamto… Myślisz, że jestem z lodu, mam pancerz, którego nie zdejmuję? Gdybyś dała mi tylko chwilę oddechu, nie przychodziłbym tu nad rzekę, nie patrzyłabyś jak „umieram”! – Stefan nie potrafił się opanować. Ta baba musiała wyprowadzić mnie z równowagi. Teraz, przy wszystkich. Ale niech ma, niech się później wstydzi przed sąsiadami. Będzie później bała się nos wyściubić. I dobrze jej tak, wstrętnej małpie.
– No tak jak zwykle to moja wina! To ja siedziałam wieczorami przy komputerze i ściągałam muzykę. To ja oglądałam filmy porno, zamiast przyjść do Ciebie do łóżka? To przeze mnie musimy zapłacić 100 Euro? Nawet nie możemy korzystać z komputera! Ale w końcu to co Ty robisz jest święte!
Policjanci i sąsiedzi z rozbawieniem przyglądali się kłócącej parze. Alicji dym buchał z uszu, a Stefan trząsł się z zimna (a może z nerwów?)
– Ha, ha, ha. Myślisz, że odwrócisz kota ogonem? – Stefan nie mógł znieść myśli, że własna żona wyciąga brudy ich małżeństwa przed sąsiadami. Słyszał gdzieś za sobą ciche śmiechy młodych dziewcząt – Czy ja sprzedałem kawalerkę w mieście? I ulokowałem pieniądze w Amber Gold? A ty nawet biedna nie wiedziałaś co robisz. To więc masz babo placek! Jak się myli Amber Gold z Alpen Gold, to później traci się oszczędności życia!
Stefan nie miał siły. Nie chciał słuchać słyszeć ani jednego słowa więcej. Alicja stała się potworem. Zastanawiał się, za co ją kochał. Nie chciała dzieci, nie chciała robić kariery, tylko w domu by siedziała i w stołek pierdziała. Czy ona w ogóle wie jak już wygląda? Stara jędza, plotkuje rano, wieczorem, czasem ugotuje obiad. Kiedyś była piękna, a dziś stała się potworem. Kiedyś mogłem z nią porozmawiać, a dziś słyszę tylko wrzaski i krzyki. Żwawym krokiem ruszył przed siebie, by dojść do miejsca, gdzie zostawił rzeczy. Ubrał spodnie i podkoszulek, założył buty. Wziął ekwipunek i udał się domu. Nie wiedział, jak rozmawiać z kobietą, z którą spędził tyle lat. Zadzwonił do brata – on w końcu zawsze wiedział, co robić w takich sytuacjach. Ma żonę, dzieci, dobrą pracę. On nigdy nie narzekał na swoje życie rodzinne.
– Cześć Michał. Słuchaj, mam problem. Znów pokłóciłem się z Alicją. Tyle że dziś na oczach niemal wszystkich sąsiadów…
– Czekaj chwilę, posłucham tylko wiadomości do końca.
– Michał, to jest naprawdę ważne. Moje małżeństwo chyba się kończy.
Przez chwilę w słuchawce było słychać tylko niewyraźny głos spikera. Michał w końcu wymamrotał do słuchawki:
– Cześć bracie, o co tym razem poszło?
– O to co zawsze, o komputer, o pieniądze, a nawet o pornosy!
– Wiesz co, a może przyjechałbyś do nas do Warszawy. Pomógłbyś nam w pakowaniu rzeczy, a przy okazji moglibyśmy pogadać.
– Chyba nie mam wyjścia. Ale czekaj… Wyprowadzacie się? Gdzie? I dlaczego nic nie mówiłeś wcześniej? – zaniepokoił się Stefan. Michał miał różne pomysły. Mimo że był przykładnym ojcem i mężem, potrafił zachować się jak dzieciak.
– Nie martw się, bracie. Planowaliśmy to od miesiąca. Wyjeżdżamy do Opola. Dlatego chciałem wysłuchać wiadomości – chciałem się upewnić co do wyprowadzki.
– Do Opola? Nie lepiej zostać w Warszawie?
Daj spokój. Wiesz co, wymyślili w Opolu? Prawdziwą politykę prorodzinną. Chcemy mieć kolejne dziecko, a wiesz, w Warszawie utrzymanie jest drogie. W Opolu nie dość, że taniej, to i lepiej dla nas i dzieci. Wpadaj, to pogadamy.
– Michał, wiesz co, oddzwonię. Właśnie weszła Alicja.

***
Dziś do znalezienia 4 linki.
Zasady znajdują się tutaj
Czas na rozwiazanie do: 16.08.2012 godz. 23:59

[update] Linki:

„Cudem” zmartwychwstał topielec
Chcesz mieć dzieci? Jedź do Opola
Wirus-szantażysta blokuje komputer i wyłudza pieniądze
„Wpłaciłam do Aplen Gold”

[mc4wp_form id="3412"]


%d bloggers like this: