Nowe pokolenie polskich malarek i malarzy coraz częściej balansuje na cienkiej granicy między emocjonalnym ekspresjonizmem a chłodną post-ironią. Gdzie kończy się szczerość, a zaczyna gra z konwencją? Przeglądając dzisiejsze wystawy, katalogi i profile w mediach społecznościowych, trudno nie zauważyć zmian w estetyce, przekazie i podejściu do medium. Obserwujemy silny powrót do malarstwa figuratywnego – pełnego gestu, symbolicznej warstwy i nierzadko celowo niedopracowanego stylu, który z jednej strony wydaje się szczerze emocjonalny, z drugiej – świadomie przerysowany. Czy to nowy ekspresjonizm, czy już post-ironia?
Młode malarstwo w Polsce – fala czy zjawisko?
Jeszcze dekadę temu mówiło się o zmierzchu malarstwa jako ważnej formy wyrazu. Dziś nie tylko wróciło do łask, ale również zdominowało młodą scenę artystyczną w Polsce. To, co przyciąga uwagę w aktualnej twórczości, to spontaniczność, autentyczność i bezkompromisowe przetwarzanie doświadczeń osobistych, politycznych i kulturowych. Widać to zarówno w tematach, jak i w ekspresji formalnej: krzykliwa kolorystyka, zamaszysty gest, deformacja postaci – wszystkiego jest tu więcej, ale nie bez powodu.
Wielu młodych twórców i twórczyń świadomie przekracza granice estetyki „ładnego obrazu”, kierując się raczej potrzebą wyrażenia stanu emocjonalnego czy komentarza do rzeczywistości. Często pojawia się też refleksja nad samą kondycją malarstwa: czy obraz nadal może opowiadać prawdę, czy raczej służy grze z percepcją i oczekiwaniami? Tego typu pytania budują złożoną warstwę znaczeniową, która nie kończy się na płótnie.
Od ekspresji do ironii – dlaczego właśnie teraz?
Dlaczego ekspresjonizm powraca?
Ekspresjonizm, czyli styl malarski oparty na intensywnym przekazie emocjonalnym, nie jest nowym zjawiskiem. W XX wieku był reakcją na kryzysy, wojny i zmiany społeczne. Dziś wraca, bo – choć kontekst się zmienił – napięcie egzystencjalne, niepokój o przyszłość i potrzeba emocjonalnej szczerości w sztuce nie zniknęły. Młodzi twórcy, balansujący na granicy wypalenia i przebodźcowania, używają malarstwa jako narzędzia oczyszczenia.
Współczesny ekspresjonizm nie jest jednak bezpośrednią kontynuacją estetyki lat 80. czy 90. Dzisiejsze dzieła bardziej przypominają emocjonalne notatniki – z elementami szkicu, tekstu, symbolu i komiksu. Często widać świadomą deformację, powracające motywy ciała, zwierząt, obiektów codziennych – tyle że potraktowanych jak znaki. Takie podejście pozwala opowiadać o świecie pozornie prostymi środkami, ale w sposób wielowymiarowy.
Gdzie kończy się szczerość, a zaczyna post-ironia?
Post-ironia, czyli estetyka balansująca między autentycznością a udawaną naiwnością, staje się coraz bardziej obecna w sztuce młodego pokolenia. Charakterystyczne są tu celowe przerysowania, świadome błędy, kompozycje „na nieudane dzieło” – wszystko po to, by zmusić odbiorcę do postawienia pytania: „Na ile to jest na serio?”
To strategia typowa dla kultury internetu, w której granice pomiędzy memem a manifestem się zacierają. W malarstwie manifestuje się to np. poprzez łączenie infantylizowanych postaci z poważnymi tematami, wykorzystywanie efemerycznych cytatów kultury popularnej czy zestawianie form wysokich z niskimi. Post-ironia jest ironiczna wobec samej ironii – pozwala być i „na serio”, i „w cudzysłowie”. To podejście daje artystom swobodę kreowania nowego języka, który nie musi wybierać jednej ścieżki.
Młode nazwiska – kto nadaje ton tej zmianie?
Artyści i artystki redefiniujący malarstwo
Na polskiej scenie nie brakuje twórców, których prace idealnie ilustrują opisywane zjawiska. Choć trudno mówić o jednolitym trendzie, łączy ich intensywna ekspresja, fascynacja mistyką codzienności, czasem też dystans wobec własnej praktyki. Zwracają uwagę artyści, którzy łączą elementy religijne, groteskowe i autobiograficzne w jednej pracy — w sposób odważny, czasem kontrowersyjny.
W ich twórczości przewijają się takie motywy jak:
- rozczłonkowane sylwetki symbolizujące rozpad tożsamości,
- groteskowe twarze będące reakcją na presję wizerunku i medialności,
- sacrum i profanum zestawione bez hierarchii,
- wykorzystanie tekstu i komentarzy niczym z mediów społecznościowych,
- inspiracje folklorem, komiksem i grafiką użytkową.
Często można odnieść wrażenie, że obrazy te nie chcą być tylko „ładne” czy „estetyczne” – mają raczej pobudzić emocje, a czasem wręcz zaniepokoić. To świadomy wybór – w czasach, gdy wszystko ma być filtrowane i wyprasowane, sztuka, która wytrąca z równowagi, przestaje być marginalna.
Estetyka internetu a malarstwo
Obrazy jak stories – wizualne rytuały pokolenia scroll
Nie da się ukryć, że młode malarstwo w Polsce coraz częściej czerpie ze świata cyfrowego – niekoniecznie technicznie, ale wizualnie i semantycznie. Format kwadratu, intensywne kolory, kontury przypominające filtry z aplikacji, ciągłe cytowanie własnych motywów – to cechy, które można znaleźć zarówno na płótnach, jak i w aktualnej estetyce social mediów.
Młodzi malarze coraz częściej traktują swoje obrazy jak ciąg stories – uzupełniają je codziennymi szkicami, tworzą narracje wokół procesu twórczego, pokazują backstage. Te działania nie są tylko promocją – stanowią część pracy twórczej, która przenosi się z realnego płótna do przestrzeni cyfrowej.
To estetyczne i komunikacyjne zapożyczenia z internetu prowadzą do dalszego przesuwania granicy między tym, co poważne, a tym, co ironiczne. Czy obraz może być jednocześnie manifestem i żartem z manifestu? Młodzi artyści pokazują, że tak – i w tym tkwi ich siła.
Czy mamy do czynienia z nowym ruchem artystycznym?
Ruch bez manifestu – silna obecność bez definicji
Chociaż można wskazać wspólne cechy tej twórczości – ekspresyjność, celową niedoskonałość, warstwę symboliczną i odniesienia do popkultury – trudno mówić o zdefiniowanym ruchu artystycznym. To raczej oddolne zjawisko, które spontanicznie zachodzi w różnych ośrodkach kultury w Polsce, od dużych miast po mniejsze galerie niezależne.
Zamiast formalnych grup artystycznych mamy do czynienia z luźnymi sieciami twórców i twórczyń, których łączą podobne inspiracje i duch czasu. Takie podejście ma swoje zalety: zwiększa swobodę działania, nie zmusza do wpisywania się w konkretne ramy ideowe. Ale też sprawia, że trudniej jest w pełni zdefiniować, gdzie kończy się nurt, a zaczynają indywidualne wybory.
Czy obserwujemy narodziny nowego polskiego ekspresjonizmu, czy tylko kolejny etap w grze ze stylem? Prawdopodobnie jedno i drugie – bo sztuka dzisiaj nie musi być opowiadana jednym głosem.
Co dalej z młodym malarstwem?
Patrząc na rozwój obecnych trendów, można śmiało powiedzieć: malarstwo ma się dobrze – a może nawet najlepiej od lat. Powrót do medium, które jeszcze nie tak dawno wydawało się anachroniczne, pokazuje jego niezwykłą zdolność do adaptacji i wyrażania ducha współczesności. To nie tylko dom mody na malarstwo figuratywne, ale też sygnał głębszej potrzeby dotykania rzeczywistości w sposób bardziej cielesny i emocjonalny.
Nieprzypadkowo to właśnie obraz – z pozoru najbardziej konserwatywna forma sztuki – staje się dziś przestrzenią radykalnych poszukiwań. W krzykliwych kolorach, karykaturalnych postaciach i prowokujących tytułach kryje się coś więcej niż tylko komentarz do świata. To potrzeba jego przetworzenia, opowiedzenia po swojemu, często wbrew kanonom.
I choć można się spierać, czy to jeszcze ekspresjonizm, czy już ironiczna dekonstrukcja, jedno pozostaje pewne: dzisiejsze młode malarstwo w Polsce ma swój własny, niepodrabialny głos. I warto go posłuchać.