„Polak, Węgier, dwa bratanki, i do szabli, do szklanki”. Myślę, że właśnie to powiedzenie przychodzi nam jako pierwsze, gdy pomyślimy o naszych niegdysiejszych południowych sąsiadach. Czy jednak zdajemy sobie sprawę, co tak naprawdę łączy nas z Węgrami? Czy rzeczywiście jesteśmy podobni?
Nie wiem, czy wiecie, ale rok 2016 jest Rokiem Solidarności Polsko-Węgierskiej. Specjalną uchwałę przyjęto na koniec lutego, zarówno w Polsce jak i na Węgrzech. Prócz konsekwencji politycznych, można również zauważyć wzrost zainteresowania kulturą węgierską. Przykładowo na Warszawskich Targach Książki utworzono specjalne stoisko, a wiele wydawnictw wprowadziło do swojej oferty pozycje węgierskich autorów. Taką książką jest „Powinowactwa wyszehradzkie” wydaną przez Studio Emka. To nie powieść, a zbiór esejów i wywiadów autorstwa Csaba G.Kiss.
Nim jednak sięgniesz po książkę, musisz się zastanowić, czy to jest pozycja naprawdę dla Ciebie. W innym przypadku rzucisz ją szybko w kąt, niezadowolona, że w ogóle o niej pomyślałaś. Zdaję sobie sprawę, że dotyczy to niemal każdej lektury, ale… No właśnie, książki pokroju „Powinowactwa wyszehradzkie” wymagają rzeczywiście zainteresowania tematem. Bądź też dużej otwartości na poruszaną problematykę. Nie stykamy się tu bowiem z reportażem ani tym bardziej powieścią, która przedstawiałaby historie Węgrów. Nie jest to również „podręcznik” historii, który oprowadziłby nas po trudnych losach kraju (bądź co bądź często równie tragicznych, co polskie). Są to eseje i wspomnienia dotyczące wąskiej (a zarazem szerokiej, ale o tym za chwilę) tematyki, w której porusza się autor.
Csaba G. Kiss to profesor, węgierski literaturoznawca, kochający m.in. polską literaturę. I to właśnie ona najczęściej przewija się w tekstach autora. To ona stanowi źródło, z którego kolejne pokolenia powinny czerpać pełnymi garściami. To do niej sięga, gdy opowiada o stosunkach polsko-węgierskich, o historycznych i ważnych dla Węgrów wydarzeniach. Nie znajdziemy tu jednak tylko okresu komunizmu i dramatycznych wydarzeń roku 1956, kiedy to Węgrzy postanowili przeciwstawić się władzy, ale także krótkie opowieści o polskich pisarzach bliskich profesorowi. Choć i ich historia, i wspomnienia ich dotyczące są ściśle powiązane z czasem wojny i późniejszymi „rewolucjami”, które odcisnęły piętno na obu narodach. Kiss dużo miejsca poświęca Stanisławowi Vinceznowi. Opisuje jego podróże po Węgrach, ale i starania, jakich dokładał, by promować twórczość polskiego pisarza w kraju Kissa. Jest też kilka słów o książce, która zapaliła miłość profesora do Vinzenza. Odpowiedzialne za to są „Dialogi z sowietami”. Pojawił się też Zbigniew Herbert. Kiss interpretuje jego poezję w kontekście węgierskim. Na tej podstawie ukazuje nasze relacje, przedstawia trudne losy jego rodaków i kleszcze, w jakie zostali złapani.
Czytaj również: Spójrz na życie z większej perspektywy, czyli „Pixel” Krisztiny Tóth
„Powinowactwa wyszehradzkie” to także dwa wywiady, w których dziennikarze starają się dowiedzieć nieco o postaci profesora. O jego polskich fascynacjach, pierwszych podróżach do Polski, a także przygodach, jakie go po drodze spotkały. Nie zabrakło polityki, bo nie da się przecież od niej uwolnić, szczególnie, gdy próbujemy zrozumieć stosunki łączące Polskę z Węgrami. I tak też przemierzamy oba kraje, czasem zahaczając o Czechy czy Słowację. W końcu Europa Środkowa to my – region, który wciąż czuje kompleksy wobec krajów zachodnich. Region, który przeżył nie tylko wojenną zawieruchę, ale został zniewolony przez dwa reżimy. Najpierw nazizm, a później komunizm, o którym najczęściej zapomina się na Zachodzie. I o tym też wspomina Kiss w ostatniej części książki. O pewnej dwoistości naszej mentalności. O aspiracjach do europejskości i silnym prowincjonalizmie oraz przywiązaniu do historii, tradycji.
Język, którym posługuje się Csaba G. Kiss jest niezwykle przystępny, a jedyną trudność w obcowaniu z jego tekstami mogą stanowić liczne węgierskie nazwiska, które równie szybko jak się pojawiają, tak też szybko znikają z pamięci. Natomiast moim jedynym zarzutem wobec zbioru jest może zbyt szeroki obszar, po jakim porusza się autor. Z jednej strony cały czas opowiada o Polsce, Węgrach i ich wzajemnych stosunkach. Pomimo że w esejach nieraz była przywoływana polska literatura, jakoś zupełnie nie pasowały mi teksty o naszych polskich pisarzach. Owszem, przeczytałam je z ciekawością, tym bardziej, że o Stanisławie Vincenzie do tej pory nie słyszałam, a z kolei Herbert to Herbert, ale jakby nie komponowały się z pozostałymi esejami czy wspomnieniami.
Na sam koniec wypadałoby odpowiedzieć na pytanie postawione w pierwszym akapicie: co nas łączy z Węgrami? Posiłkując się jednym z tekstów Kissa, przedstawiam Wam aż 6 podobieństw:
- Mity założycielskie – u nas mit sarmacki, u nich rodowodu scytyjsko- huńskiego, w każdym przypadku związany ze szlachtą.
- Tradycja demokracji szlacheckiej.
- Przedmurza chrześcijaństwa
- Tradycje walk wolnościowych.
- Poczucie tragizmu narodowego.
- Mity Polaka Tułacza i Węgra Wygnańca
Powiało nieco notatkami robionymi na lekcjach historii, ale jak widać łączy nas wiele. Węgier nie raz dawał schronienie Polakom, gdy Ci uciekali z ojczyzny i vice versa. Niespokojne koleje naszych krajów połączyły nas na długo, lecz teraz wydaje się być to więź nieco zapomniana i spychana gdzieś w regiony niepamięci.
Tytuł: Powinowactwa wyszehradzkie
Autor: Csaba G. Kiss
Wydawnictwo: Studio Emka
Data premiery: 18 maja 2016
Moja ocena: 7/10
Za przesłanie egzemplarza do recenzji dziękuję Studio Emka