W poszukiwaniu przodków, czyli recenzja komiksu „W pogoni za czarnym Kleksem”

  18 lipca, 2013

W_pogoni_za_czarnym_kleksem

Jak przyznała Szarlota Pawel, przy tworzeniu serii komiksów dla młodzieży pt. „Jonka, Jonek i Kleks” wykorzystała sprawdzoną recepturę przedstawioną przez samego Papcia Chmiela. Rozrysowała historię, w której główną rolę odgrywa dwójka młodych osób oraz tajemnicza postać, czyli tytułowy Kleks (atramentowy duszek). Receptura okazała się strzałem w dziesiątkę przyczyniając się do wzrostu ogromnej popularności komiksu i samej rysowniczki. To było jednak w czasach PRL-u, w czasach, gdy na rynku ukazywały się inne kultowe tytuły jak Tytus, Romek i A’tomek czy Kajko i Kokosz, a same komiksy wychowywały pokolenie dorastających nastolatków. Seria o Kleksie uległa jakby zapomnieniu, przez długi czas nie wznawiana przez żadne wydawnictwo. Aż do roku 2012, kiedy Egmont postanowił z powrotem wprowadzić na rynek małe komiksowe dzieło Szarloty Pawel.


3

Dziś trzymam w rękach zeszyt „W pogoni za czarnym Kleksem”. Jest to moje pierwsze spotkanie z kultowym komiksem, które przypomina ostrożną grę wstępną. Ciekawa, ale niepewna. Zdystansowana, ale wrażliwa na uroki kreski rysowniczki. Spotkanie zakończyło się interesująco, gdyż Jonka, Jonek i Kleks po dwudziestu latach nadal zachwycają i… nie tracą na aktualności. Pomimo że zmienił się ustrój, zmieniła się mentalność młodego pokolenia, przygody niesfornej trójki bawią, uczą i pozwalają oderwać się od ponurej rzeczywistości.

„W pogoni za czarnym Kleksem” jest 17 zeszytem z serii (uwzględniając kolejność ukazywania się plansz w „Świecie Młodych”) i od niego zaczęła się moja znajomość, mam nadzieję, że dłuższa, z bohaterami komiksu. Tym razem Kleks zostaje wplątany w przygodę na Czarnym Lądzie. Tam, jak uczy nas historia, nasza cywilizacja sięga korzeni, więc siłą rzecz i Kleks szuka tam swoich przodków. Pomaga mu w tym znalezisko archeologa-amatora, który natrafia na ślad kultury czarnych kleksów. Jak potoczy się przygoda trójki przyjaciół? Czy znalezisko rzeczywiście nosi znamiona przodków Kleksa czy może wręcz przeciwnie, jest to sprawnie przeprowadzone oszustwo? Przekonajcie się sami, gdyż zeszyt ubawił mnie i przypomniał młodzieńcze lata, gdy zaczytywałam się w historiach tworzonych przez Chmielewskiego. Jest ciekawie, interesująco, a przede wszystkim zabawnie. Bohaterom, jak przystało na młodych osobników, brakuje doświadczenia, a przez to wpadają w liczne tarapaty. Dzięki urokowi osobistemu umieją wyplątać się z niejednej kłopotliwej i trudnej sytuacji. Przede wszystkim jednak są prawdziwi i bliscy młodym czytelnikom.

Świat Jonki, Jonka i Kleksa jest umowny. Bazuje na miejscach rzeczywistych przepuszczonych przez wyobraźnię autorki. Jest i dobro, i zło. Są mili i nieuprzejmi. Jest wesoło jak i poważnie. A przede wszystkim jest bardzo nietypowo. Być może dlatego seria z Kleksem w roli głównej cieszy się uznaniem i młodych, i starszych. Bowiem Szarlota Pawel włada sprawnie zarówno ołówkiem jak i słowem, tworząc lekką, zabawną i przede wszystkim zgrabną historię.

Czy polecam? Tym razem uważam to pytanie za retoryczne.

Tytuł: Jonka, Jonek i Kleks: W pogoni za czarnym Kleksem
Autor: 
Szarlota Pawel
Ilość stron: 64
Wydawnictwo: 
Egmont
Ocena: 9/10

Za możliwość przeczytania książki, dziękuję portalowi sztukater.pl

Zdjęcia pochodzą ze strony lubimyczytac.pl

A Wy zaczytywaliście się w komiksach Szarloty Pawel? Czy może uwielbialiście innych komiksowych bohaterów w dzieciństwie?

[mc4wp_form id="3412"]