Fotografia to zajęcie bardzo niewdzięczne. Trudno już zaskoczyć odbiorcę, gdyż ten widział już zbyt wiele. Sprawę pogarszają możliwości, jakimi dysponuje przeciętny zjadacz chleba. Dziś niemal każdy, jeśli nie lustrzankę, to choć kompakt, małpkę czy nawet zwykły telefon trzyma pod ręką i pstryka zdjęcia rzeczy mu bliskich i ważnych (teoretycznie). Dlatego też wielu artystów czy nawet zwykłych amatorów porzuca tradycyjną fotografię i podąża sobie tylko znanymi ścieżkami. Jednym z ciekawych nurtów jest fotografia surrealistyczna, gdzie rzeczywistość miesza się z marzeniami, sen z jawą, a całość podana jest w sposób niezwykle subtelny i jednocześnie wymowny. Fotograf, który decyduje się na kreowanie rzeczywistości w taki sposób musi nie tylko władać świetnie dostępnymi narzędziami, ale mieć również niezwykły zmysł obserwacji, by zdjęcie nie zamieniło się w odrzucającą karykaturę czy nieumiejętnie sklecony na kolanie kolaż. Fotografia surrealistyczna naśladuje dokonania malarzy XX wieku, którego najsłynniejszym przedstawicielem jest Salvador Dali. To on w sposób niezwykły wyśmiewał rzeczywistość, a jednocześnie zmuszał odbiorców do zastanowienia się nad widzianym obrazem.
Wydaje się, że fotograf ma zadanie łatwiejsze. On musi tylko połączyć kilka obrazów w całość, by te wydawały się realne. Jednak gdy malarz ma zupełną swobodę w kreowaniu obrazu na płótnie, fotograf łącząc zdjęcia musi wykazać się dużymi umiejętnościami oraz tzw. wyczuciem, by widziana przez wizjer rzeczywistość nie stała się dla odbiorcy zbyt nierealna i oderwana od rzeczywistości. Czy jest to łatwiejsze? Z pewnością nie – jest to proces zupełnie inny, ale równie mocno inspirujący i zaskakujący.
Bohaterem dzisiejszego wpisu jest Harris Rinaldi. Nie udało mi się znaleźć zbyt wielu informacji na jego temat, jednak jego prace wydają mi się bardzo ciekawe i dobrze odwzorowują poruszony przeze mnie temat. Czasem wydają się być zwykłym fotomontażem, ale czyż umiejętnie wykonany nie staje się połączeniem zdarzeń nierzeczywistych z realnością? Fotograf (niestety nie udało mi się również ustalić czy jest profesjonalistą), sądząc po ilości zdjęć zamieszczonych w sieci, jak i braku oficjalnej strony (portfolio), na razie stworzył niewielką ilość prac. Ale prac, które nie są jedynie zabawą w Photoshopie i bezmyślnym łączeniem fotografii z pozoru nie pasujących do siebie. Stanowią genialny komentarz do otaczającej rzeczywistości i do problemów, z którymi muszą borykać się zwyczajni ludzi. Czasem jeszcze widać pewne niedoskonałości, ale nie zawsze o wartości samej fotografii świadczy doskonały warsztat. Wyżej niż wykonanie cenię pomysł. Bez niego mielibyśmy do czynienia z kolejnymi nudnymi pracami i oklepanymi schematami. Mam nadzieję, że Rinaldi cały czas tworzy i już niedługo jego kolekcja zdjęć poszerzy się o kolejne prace. Na stronach internetowych, na których prezentuje swoje zdjęcia, można znaleźć również fotografię reportażową, uwiecznianie w kadrze zwykłej rzeczywistości. Rinaldi wydaje się być dobrym obserwatorem, dzięki czemu jego fotografie są wyjątkowe (choć szkoda, że na razie nieliczne):
Więcej zdjęć znajdziecie na profilu Rinaldi’ego na portalu 1x.com (naprawdę warto zajrzeć!)
Nie jest to ostatni wpis dotyczący tego typu fotografii. Tym bardziej, że surrealizm fascynuje mnie niemal od zawsze (od czasów, kiedy zrozumiałam, co kryje się za tym słowem). Fotografia surrealistyczna nie jest tylko tworem czasów współczesnych, kiedy dostęp do programów graficznych i aparatów jest tak powszechny. Artyści niemal od samego początku eksperymentują i mam nadzieję, że w niedługim czasie zaprezentuję Wam dokonania starszych „wyjadaczy”, którzy nie mieli pod ręką fotoszopów i innych bajerów.