XIX wiek we Francji to okres burzliwy, ale i przede wszystkim płodny. To wtedy powstawały (dla mnie) największe dzieła literatury francuskiej, które i współcześnie są czytane z przyjemnością oraz z wypiekami na twarzy. I ja uwielbiam literaturę francuską, gdyż potrafi grać na uczuciach czytelnika i wyróżnia się charakterystycznym stylem, który można bardzo szybko rozpoznać. Dzięki niepowtarzalności i niezwykłości, pokochałam kolejną powieść z tego okresu – „Oczarowaną”, której autorem jest Jules Barbey D’Aurevilly.
Zgodnie z tytułem książki, czuję się oczarowana nie tylko opisaną historią, ale i stylem autora. Choć przez karty powieści czuć wyraźnie poglądy polityczne autora, które obecnie mogą wydawać się nam obce i niezrozumiałe, „Oczarowana” wciąga w wir wydarzeń. Nie jest to jednak fabuła, która gna do przodu – nie ma tu również czarującego uczucia ani historii z piekła rodem. D’Aurevilly, podobnie jak wielu innych pisarzy z tego okresu skupił się na człowieku, jego samotności, pragnieniach i namiętnościach.
To, co również charakterystyczne w literaturze francuskiej, narratorem jest on sam – zwraca się nieraz do czytelnika, prowadząc z nim rozmowę. Dzięki temu powieść czyta się, choć chciałoby się powiedzieć słucha, niczym gawędę przy ognisku. Nie zostawia nas obojętnych wobec siebie, a groza sytuacji i namiętności tkwiące w bohaterach, oddziałują na nas jak rozżarzony węgiel przytknięty do skóry. Boli, parzy, emocje kipią w nas do czerwoności.
O czym jednak jest książka? Nie najlepszym pomysłem jest sugerowanie się opisem umieszczonym z tyłu powieści. Wydawca twierdzi, że jest to historia zakazanego romansu pomiędzy księdzem a mężatką. Im jednak bardziej zagłębiamy się w „Oczarowaną”, możemy czuć się coraz bardziej rozczarowani (oczywiście, jeśli tylko uwierzymy opisowi i tylko tego będziemy oczekiwać). Bo nie ma tu płomiennego romansu ani gorejącego, odwzajemnionego uczucia. Wśród bohaterów jest oczywiście i ksiądz, i mężatka, a nawet miłość. Lecz należy pamiętać, że w romantyzmie z uwielbieniem opisywano nieszczęśliwie lokowane uczucia, które wyniszczały duszę człowieka. Podobnie jest i tutaj, lecz nie zdradzę, kto kogo kochał i w jakim stanie znaleźli się poszczególni bohaterowie. Zdradzę jedynie, że na karty powieści wkrada się i szaleństwo, i zdrada, i śmierć (i to nie jedna). Wszystko razem tworzy niezwykle wybuchową mieszankę, będąc jednocześnie bardzo daleko od zwykłego romansu.
Pokochałam tą książkę nie tylko za poruszającą historię, ale i również za bardzo soczysty język – plastyczny, potoczysty, a jednocześnie trafiający w sedno. Choć zdarzało się, że autor rozpisywał się na długie zdania, to i tak pragnęło się więcej. Metafory, spostrzeżenia, które w wielu przypadkach są aktualne do dziś, nadają smaczku powieści. Czytanie kolejnych rozdziałów jest ucztą dla naszych oczu i umysłu. Jako czytelnik nie męczyłam się, a strony pochłaniałam. Być może nie jestem obiektywna, być może moja miłość do literatury francuskiej przysłania mi wady tej powieści, ale nie nudziłam się ani minuty. Wciąż czytałam, nim nie zamknęłam ostatniej strony. Szczególnie, że Barbey cały czas gra na emocjach czytelnika – nie pozostawia go obojętnego wobec dalszych losów bohaterów.
I właśnie postaci stanowią kolejny mocny punkt powieści. Są prawdziwi, czuć tętniącą krew ich w żyłach, ich ból, który przeżywają, myśli, które przepływają. Nie są nudni – bo nawet jeśli wiodą zwyczajne życie (jak mistrz Tainnebouy, który przekazuje autorowi historię księdza Croix-Jugan oraz Joanny de Hardouey), to przekonują nas do siebie. Bohaterowie nie wydają się być dziwni, papierowi czy jednowymiarowi. Choć nie poznajemy ich dokładnie, sprawiają wrażenie realnych osób, które muszą zmagać się ze swoimi problemami, które pokładają wiarę czy to w religię, zabobony czy ciężką pracę.
Pisarz, poprzez opowiadaną historię, ukazuje ciemne zakamarki duszy. Uzewnętrznia nasze lęki przed samotnością. Przedstawia nie tylko mężczyznę, który samotnie niesie swoje brzemię, ale i kobietę, która walczy ze swoimi uczuciami. Przy tym D’Aurevilly nie stroni od brutalnych opisów i scen, które wywołują niemal gniew, a krew burzy się w żyłach. Nie można obojętnie przejść obok cierpienia ukazanego w książce i które dotyka bohaterów.
„Oczarowana” to jednak nie tylko opis nieszczęśliwej, jednostronnej miłości pochłaniającej zdrowy rozsądek i zamieniającej go w szaleństwo. To również swego rodzaju rozprawka polityczna, próba uchwycenia zmian zachodzących we Francji. Autor nie kryje fascynacji Szuanami – osobami walczącymi o powrót królów. Zderza tutaj poglądy rewolucjonistów z poglądami osób tęskniącymi za monarchią. Czuć tu wyraźną tęsknotę za dawnymi czasami, szczególnie tych, których świetność dawno przeminęła.
„Oczarowna” to książka, która rzuca urok. Nie można się od niej oderwać – fascynuje niemal od pierwszej strony. Jednak to, co najważniejsze, to kipi od emocji, począwszy od tych pozytywnych, kończąc na tych, które tkwią niczym zadra w zakamarkach duszy.
Tytuł: “Oczarowana”
Autor: Jules Barbey D’Aurevilly
Ilość stron: 219
Wydawnictwo: Oficyna Literacka
Ocena: 10/10
Za możliwość przeczytania książki, dziękuję portalowi sztukater.pl
Zdjęcia pochodzą ze strony wydawnictwa