Jak już pewnie niejeden mądry człowiek dowiódł i głosił, nie liczba stron książki, a jakość decyduje o jej wartości. Sztukę tę opanowali pisarze tworzący krótkie formy, gdzie na kilkudziesięciu stronach zamykają historię, która porusza równie mocno, co księgi kilkakrotnie grubsze. „Kumulacja gniewu” to opowiadanie, które mieści się na niecałych 80 stronach. Książka sama pcha się w ręce. Tym bardziej, że sam opis nie pozostawiał złudzeń (podobnie jak okładka) – czeka mnie przeprawa przez pełną emocji historię.
I owszem – tematyka „Kumulacji gniewu” jest przerażająca. Bo gdy drogi dziecka i cierpienia przecinają się, nieważne pod jaką postacią, zaczyna cierpieć dusza obserwatora, czy w tym przypadku czytelnika. Zaraz na usta cisną się niecenzuralne słowa, które chciałoby się zbrodniarzowi wykrzyczeć w twarz. I taka tematyka, choć brutalna i przerażająca, zawsze chwyci za serce i przetrzepie duszę. Wykonanie schodzi na dalszy plan, bo liczy się to, co przeżywa mały bohater.
„Kumulację gniewu” da się podsumować w dwóch słowach: krótko i treściwie. I byłaby to po części prawda. Jednak takie stwierdzenie nie oddaje w pełni tego, z czym spotkamy się na kilkudziesięciu stronach. Monika Fudali zabiera nas w świat, który tylko z pozoru okazuje się ułożony i spokojny. Bowiem zaraz na wstępie dowiadujemy się o duszach, zbrodni, zaginionym dziecku i o cierpiącej rodzinie. Poznajemy niezwykły talent (a może i przekleństwo) dwójki braci z sąsiedztwa: Sato i Keisuke, którzy widzą dusze zmarłych osób uwięzionych pomiędzy światami. Z jednej strony mężczyźni mogą pomóc rodzinom, które oczekują zaginionych, z drugiej muszą zmierzyć się (i to dosłownie) z ogromnym cierpieniem skumulowanym w duszach. Tak dzieje się w przypadku, wydawałoby się, zwykłej rodziny Coltów, których syn zaginął z niewiadomych przyczyn. Sąsiedzi nie chcą pomóc w poszukiwaniach, a policja nadal nie wpadła na trop małego chłopca. Sato jednak wie. Wie, co stało się z 6-letnim chłopczykiem, lecz nie ma pojęcia, jak przekazać informację zrozpaczonej matce.
Wyjaśnienie całej sprawy następuje dość szybko. Ujęcie sprawcy jak i wyjawienie motywów również. I właśnie sama końcówka książki – gdy poznajemy okrutną zbrodnię jak i osobę, która za tym stoi; poznajemy motywy, jakie nią kierowały – rodzi emocje. Gniew roztacza swe wdzięki, a w duszy przeklinamy zbrodniarza i wyprawiamy go na drugą stronę. Mimo okrucieństwa, mimo skumulowania emocji na tak niewielkim obszarze, nie sprawiło, by książka zatrząsnęła mym światem. Na chwilę poczułam ukłucie, bunt i gniew, ale równie szybko uczucia te minęły. Były i zniknęły, nie dając zbyt wiele do myślenia.
Być może pojawienie się wątku dusz, a może zbyt pobieżne potraktowanie uczuć rodziców sprawiło, że emocje, które gdzieś się pomiędzy kolejnymi stronami przewijają, umykają, giną gdzieś w gąszczu liter.
Tytuł: “Kumulacja gniewu”
Autor: Monika Fudali
Ilość stron: 72
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Ocena: 5/10
Za możliwość przeczytania książki, dziękuję portalowi sztukater.pl
Zdjęcia pochodzą ze strony wydawnictwa