Po raz kolejny w roku media zaczynają szaleć. Wcześniej z powodu nowej odsłony iPada i iOS, później iPhone’a. Dziennikarze prześcigali się w domysłach, szukali wtyczek, próbowali naginać prawdę, by wzbudzić sensację. W tym tygodniu znów nastąpiło zamieszanie. Fani, tropiciele tajemnic i zjawisk nadprzyrodzonych spekulują, czy Apple zaprezentuje swój nowy produkt – iPada Mini? Czy Apple znów chce zdobyć kolejne rzesze fanów i pobić rekordy sprzedaży?
Plotka goni plotkę, więc każdy, kto choć trochę interesuje się światem mobilnym wie, że coś się zbliża. Lecz tak naprawdę co? Nikt do końca nie wie. Oficjalnych informacji nie ma. Zaproszenia już rozesłano. Oj, co to będzie, co to będzie?
Apple stało się synonimem luksusu, czegoś, co mogą posiadać nieliczni. Jobsowi (którego biografia czeka na mnie na półce) udało się trafić do umysłów młodych i starszych, geeków i zwykłych ludzi, napalonych nastolatków i ludzi biznesu. Dzięki temu każda premiera staje się wielkim wydarzeniem. A w dniu, w którym rusza sprzedaż, ustawiają się kilometrowe kolejki.
Więc konkurencja nie siedzi cicho i oficjalnie śmieje się z jabłuszka (i przy okazji reklamuje swój produkt):
I nawet, jeśli kolejny iPhone okazuje się łudząco podobny do poprzednika, to rekord sprzedaży pada. Ba, ilość sprzedanych sztuk z roku na rok rośnie błyskawicznie. W końcu iPhone, iPad czy MacBook to produkt idealny! Idealny dla Ciebie! Nieważne po co, przecież i tak go potrzebujesz!
Mam dla Was rebus. Który to iPhone 4S, a który iPhone 5?
O Apple mówi się dużo. A co w tym wszystkim najważniejsze, sama firma nie musi wiele robić. Mają bardzo dobrą stronę, reklamują się w kilku miejscach (o tym za chwilę), ale to głównie dziennikarze i sami wielbiciele marki nakręcają sprzedaż. O nowych produktach mówi się z wielomiesięcznym wyprzedzeniem i ponadto najczęściej są to domysły i plotki, gdyż Apple zawsze milczy. Do ostatniego dnia, do dnia, w którym kiedyś wychodził Jobs i swymi niesamowicie reklamowymi (ale jak działającymi na odbiorców) mowami porywał tłumy 😉 I jeszcze te wojny: patentowe i ideologiczne. Patentowe prowadzi firma. Zaciekle walczy o najdrobniejszy szczegół. Choćby zaokrąglone rogi prostokąta. Ideologiczne prowadzą fani z fanami… Androida. I tak maszyna dobrze naoliwiona kręci się i kręci. A Apple sprzedaje i sprzedaje, mimo że coraz gorzej u nich z innowacyjnością i zaskakującymi pomysłami.
Wspomniałam, że Apple się reklamuje. Oprócz standardowych reklam, bardzo dobrze radzi sobie w serialowych hitach. Trudno znaleźć tytuł, w którym nie pojawiłby się srebrzysty MacBook. I tak nieświadomi fani amerykańskich seriali ulegają magii produktu. Bo w końcu, czyż nie ładnie prezentuje się na biurkach ulubionych seriali? Poniżej zamieściłam listę tytułów, które oglądam i w których udało mi się znaleźć ukochany Apple’owski laptop.
Mentalista
Tu MacBook występuje rzadko. I z zaklejonym logiem. Z trudem, bo z trudem, ale udało mi się znaleźć jedno zdjęcie
Lie to me
W tym serialu Apple pojawiało się niemal w każdym odcinku. W końcu na sprzęcie z jabłuszkiem pracowano na co dzień
Dexter
Californication
Był taki jeden odcinek, gdzie pojawiły się aż dwa iPady, ale screena, nie udało mi się znaleźć. Więc muszę pocieszyć się tylko takim znaleziskiem:
Gossip Girl
Dr House
Microsoft również postanowił podążyć tą drogą, przez co w kilku odcinkach Bones aż roiło się od telefonu z Windows Phone 7.
Znacie jeszcze jakieś seriale, gdzie pojawiał się MacBook, iPad czy iPhone?