[książka] Kocha czy nie kocha: oto jest pytanie – „Puszka Pandory” Korneli Romanow

  27 września, 2012

Przeszłości nie da się wymazać. Tkwi w nas niczym zadra i przy każdym gwałtowniejszym ruchu uciska serce, dając o sobie znać. Puszczenie w niepamięć chwil, które nas zbudowały i wpłynęły na obecny kształt prowadzonego życia jest niemożliwe. Jak w takim razie poradzić sobie z niewygodnymi, a czasem wręcz bolesnymi wspomnieniami? Jedni próbują postawić grubą kreskę oddzielającą od poprzedniego życia. Inni stają się twardzi, chłodni, niedostępni, a uczucia chowają głęboko w sobie. Tacy są właśnie bohaterowie debiutanckiej powieści Korneli Romanowskiej „Puszka Pandory”.


0

Zasiadając do czytania, spodziewałam się przyjemnej lektury, która dostarczy wielu emocji, uczuć oraz wątek kryminalny. I w sumie czytelnik to otrzymuje. Jednak ja spodziewałam się czegoś innego – czegoś, co rzeczywiście chwyci mnie za serce. W zamian otrzymałam ckliwą historię, w której przemyślenia bohaterów nad ich relacjami zdominowały i zdeterminowały ich życie. Po pierwszych dwóch, trzech rozdziałach miałam ochotę rzucić książkę w kąt, ale coś mnie przy niej trzymało. Nie wiem, czy głupie postanowienie dokończenia rozpoczętej pozycji czy też nadzieja na rozbudowanie fabuły oraz przyspieszenie akcji.

Jednak w powietrzu wciąż wisi jedno pytanie: o czym jest książka?

Fabułę można streścić w kilku zdaniach. Ktoś czyha na życie uzdolnionej, młodej piosenkarki – Dominiki Orzechowskiej. Dla bezpieczeństwa, decyduje się wynająć ochroniarza – Krzysztofa Tyszkiewicza, który spędza z nią dnie i noce w przestronnym apartamencie. W takich okolicznościach niespodziewanie rodzi się uczucie pomiędzy dwójką zupełnie różnych i przede wszystkim obcych sobie ludzi. W międzyczasie, Krzysztof próbuje ustalić tożsamość osoby, która zagraża życiu Dominice. I tak zaczyna się wyścig z czasem. Kto wygra? Zabójca czy dwójka zakochanych?

Pomysł na historię jet banalny, wręcz wymarzony na scenariusz komedii romantycznej. Nie ma w tym nic złego, bo kto czasem nie potrzebuje przenieść się do świata, gdzie miłość przezwycięża wszelkie przeszkody. Dlatego też sama lubię przeczytać (lub obejrzeć) romantyczną historię, by odetchnąć od ponurej rzeczywistości obezwładniającej nas każdego dnia. Jednak „Puszka Pandory” to nie tylko opowieść schematyczna, ale i kiepsko wykonana. Nie mam na myśli języka, jakim posługuje się bądź co bądź młoda autorka, ale to w jaki sposób rozegrała karty. Historia nie gna do przodu, nie zaskakuje, nie obfituje w ciekawe czy zabawne momenty. Przez niemal całą książkę podążamy za potokiem myśli dwójki głównych bohaterów. Oj tak, ich psychikę i stan duszy poznajemy na wylot. Jednak po kilkudziesięciu stronach, gdy po raz kolejny czytamy o tych samych rozterkach, o tych samych dylematach, i próbie podjęcia „ważnej” decyzji, zaczynamy się nudzić. I to bardzo. Przebierałam pod stołem nóżkami, by akcja w końcu się zawiązała. Ale gdzie tam! Autorka zamiast uprawdopodobnić wątek domniemanego zbrodniarza wciąż i wciąż faszeruje nas doznaniami emocjonalnymi bohaterów, jak i też kolejnymi scenami łóżkowymi.

Miałam nadzieję, że gdzieś pomiędzy kolejnymi wyznaniami, Kornelia Romanowska rozbuduje wątek samego czyhającego niebezpieczeństwa. Myślałam również, że pomimo rodzącego się uczucia, Krzysiek będzie wykonywał swoją pracę, do której został wynajęty. A tak wydawało mi się, że zamiast ochraniać pannę Orzechowską, on całe dnie zastanawia się nad pojawiającym się uczuciem. Im bardziej zbliżamy się do końca, tym cała historia zaczyna brzmieć coraz mniej wiarygodnie. Bo skoro popełniono morderstwo (nie martwcie się, nie zdradzę, kto zginął), gdzie policja? Gdzie jakakolwiek wzmianka o rozpoczętych poszukiwaniach? Motyw prześladowań? Zupełnie niepasujący do całości. Nie czuć niebezpieczeństwa, nadchodzącego zagrożenia. Razi natomiast głupota bohaterów, naiwnie zaślepionych miłością, którzy zatracając się w sobie, zapominają również o swoich obowiązkach. Przez miłość stają się nijacy, bezbarwni i obojętni dla czytelnika.

Jak uwierzyć w historię, która brzmi nierealnie? Miałam wrażenie, że nieważna jest otoczka, a jedynie pokazanie romansu pomiędzy kobietą a mężczyzną. To wszystko – a czy w tle toczyłaby się sielanka, czy wojna, nie miałoby to większego znaczenia dla historii. Krzysztof i Dominika nadal by rozmyślali nad miłością, przeszłością, tym, czy powinni być razem, czy ich związek przetrwa.

Autorce nie można odmówić jednej rzeczy: pisze lekko, dzięki czemu szybko prześlizgujemy się przez kolejne strony. Dlatego liczę po cichu, że następną książką zaskoczy czytelników i sprawi, że serce zabije szybciej. Do mnie „Puszka Pandory” nie trafiła.

Moja ocena: 4/10
Tytuł: Puszka Pandory”
Autor: Kornelia Romanowska
Wydawnictwo:  Novae Res

Za możliwość zrecenzowania dziękuję portalowi Sztukater.pl

[mc4wp_form id="3412"]